Salon Wyjących Pięćdziesiątek to podróże kobiety >50 po życiu i świecie…
Wpadajcie więc kobiety aktywne, kobiety dojrzałe (i niedojrzałe) emocjonalnie, kobiety >50
i 50<, globtroterki, kinomanki, czytelniczki, filozofki, fotografki i fotograficzki, kobiety ciekawe świata
Faceci j.w. wpadajcie również. Blog >50 działa!
Natkniecie się tu na podróże, ogrody, hlavni mesto Praha (Praga), książki i diabeł wie co jeszcze. Tu wszystko jest możliwe…
Kochajcie ludzi takich jakimi są. Innych nie ma. Onegdaj odkryłam na przystanku autobusowym takie oto nalepeczki ufundowane przez Centrum Zarządzania Kryzysowego Wrocka. Zadumałam się... Serio? Spodziewałabym się raczej, bardzo przydatnej, instrukcji jak sztuczne oddychanie zrobić albo masaż serca.
Ale nie...zakładnik? Kiedy ostatnio na przystanku we Wro wzięli zakładników?
Hmmm...
Przed tymi, którzy mi zagrażają nasza policja raczej mnie nie uchroni... Nawet nie będzie próbowała. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że to ona właśnie wystąpi w roli "biorącego zakładników". Gdzie mam wtedy zadzwonić i czyje polecenia wykonywać???
tylko dla mnie są godziny w sklepie - co prawda, za każdym razem, cieć pyta czy mam skończone 60 lat. Ja, za każdym razem, odpowiadam klasykiem - skoro wchodzę to widocznie "mi się należy"
mogę się bezkarnie wkurzać - w końcu mam klimaks
nie muszę nosić butów na wysokim obcasie bo dobry wygląd nogi mi wisi
itd. itp. itd...
Pani Jenny Joseph - brytyjska poetka napisała wiersz, który stał się hymnem niebezpiecznego wieku. Co zabawne pisząc go miała zaledwie 29 lat :-) a już miała wizje.
Wiersz nosi tytuł "Ostrzeżenie"
Kiedy będę starą kobietą ubiorę się na fioletowo Założę czerwony kapelusz, który do niczego nie pasuje. Wydam emeryturę na brandy i letnie rękawiczki I satynowe sandałki - choćby miało mi zabraknąć na masło. Usiądę na chodniku gdy będę zmęczona, Będę podjadać próbki w sklepach i naciskać alarmowe dzwonki, Przeciągnę moją laską po miejskich ogrodzeniach I powetuję sobie trzeźwość mojej młodości. Wyjdę w kapciach na deszcz, Nazrywam kwiatów w cudzych ogrodach I nauczę się pluć na odległość.
Będę nosić okropne bluzki i utyję I zjem 3 funty kiełbasek za jednym zamachem Albo tylko marynaty i chleb przez tydzień
I będę chomikować ołówki i długopisy w pudełkach.
Ale teraz muszę nosić ciepłe ubrania Płacić czynsz, nie przeklinać na ulicy i dawać dobry przykład dzieciom Muszę zapraszać przyjaciół na obiad i czytać gazety.
Ale może powinnam już teraz poćwiczyć
Żeby ludzie, którzy mnie znają nie doznali szoku
Kiedy na starość zacznę się nosić na fioletowo.
A gdy dorosła już do "starej kobiety" sama ten wiersz przeczytała:
Jenny Joseph „Warning”
When I am an old woman I shall wear purple With a red hat which doesn’t go, and doesn’t suit me. And I shall spend my pension on brandy and summer gloves And satin sandals, and say we’ve no money for butter. I shall sit down on the pavement when I’m tired And gobble up samples in shops and press alarm bells And run my stick along the public railings And make up for the sobriety of my youth. I shall go out in my slippers in the rain And pick flowers in other people’s gardens And learn to spit.
You can wear terrible shirts and grow more fat And eat three pounds of sausages at a go Or only bread and pickle for a week And hoard pens and pencils and beermats and things in boxes.
But now we must have clothes that keep us dry And pay our rent and not swear in the street And set a good example for the children. We must have friends to dinner and read the papers.
But maybe I ought to practice a little now? So people who know me are not too shocked and surprised When suddenly I am old, and start to wear purple.
Idę rozejrzeć się za czerwonym kapeluszem. Fioletowy żakiet już mam :-)