środa, 28 października 2015

Nieuporządkowany ranking kibli... 2 dni u braci Czechów...

U braci Czechów pije się dużo piwa - dobrego zresztą, z lokalnych browarów :-)
A piwo moczopędne jest okrutnie...
Tak więc w ciągu ostatniego weekendu wzbogaciłam ranking o kilka interesujących pozycji: 
 1. Kibelek na cmentarzu przy  klasztorze w Policach nad Metuji - bezpłatnie, czyściutko i ...
 papier toaletowy jest...

Jak widać bracia Czesi tez oglądali Misia ;-) 








2. Kibelek w broumowskim
klasztorze...
Tu se ne kouři tu se čura!










3. W Broumowie występuje dziwny, jak na Czechy, niedobór knajp w centrum. 

Ta którą znaleźliśmy, za nowo budowanym Lidlem,
w każdym damskim oczku, na podajniku papieru...



  
 miała pudełeczko po Whiskasie (mają kotów dużo chyba) wypełnione różnymi reklamami....
i odpowiednią instrukcję,
która, w wolnym tłumaczeniu, brzmi:"niniejszym prosimy panie, z przyczyn higienicznych, aby swoje podpaski pakowały do gazet."


I słusznie....







 4. Po drodze na wieżę widokową Cap
przy ślicznie odnowionym domu stał sobie klasyczny wychodek....







  

 zamknięty na kłódeczkę...

z klasycznym zapleczem...














Hmm... po tym piwie to znalezienie, w odpowiedniej chwili, takiego drogowskazu jest, zaiste, cudownym doświadczeniem...


Margita

wtorek, 27 października 2015

From Margita with love... Nalewka na chlebie swiętojańskim...

Tak na czasie... myślę ;-)

1. Strąki chleba świętojańskiego zerwane wprost z drzewa, jeszcze gorące od południowego słońca...
pokroić (karaty można odrzucić) - wrzucić do słoja
2. Listki laurowe - też prosto z krzaka - dorzucić
3. Figi - lekko obsuszone na słońcu - mięsiste i słodkie - pokroić i... dorzucić
4. Rodzynki... a właściwie winogrona suszone na słońcu ale jeszcze nie będące rodzynkami - dorzucić :-)
5. Zalać to wszystko wódką. Rakii nie polecam, chyba ze ktoś lubi ten bimbrowy zapaszek. 
6. Wstawić słój pod stół i co pewien czas potrząsać. Po 3 tygodniach spróbować...
7. Jeżeli wszystko idzie dobrze - słodki zapach chleba świętojańskiego upojnie wypełnia nozdrza a słodycz fig uwalnia się do alkoholu... zostawić na następne 3 tygodnie :-). Zlać, zakorkować, odstawić na ile się da!

8. Jak się nie da to jedną butelkę schować a resztę smakować od razu :-)
9. Zapomniana butelkę otworzyć po roku... hmmmm... i delektować się, delektować... 10. Acha - ingrediencje można zalać znowu - zwłaszcza strąki. Figi i rodzynki zjeść albo dodać do ciasta. Taka dobroć nie może się zmarnować!
Margita

poniedziałek, 26 października 2015

Z mojej półki z wierszami... Dramatycznie współczesny...

Bolesław Leśmian umarł w 1937 a tekst jakby pisany wczoraj....



PEJZAŻ WSPÓŁCZESNY


       Dzieje się w krwi pożywką podchmielonym czasie.
       Tak nie można trwać nadal, ale nadal trwa się...
       A co jutro? — Jest wróżka w Paryżu i Pniewie,
       I już wszystkim wiadomo — i jeszcze nikt nie wie!(...)

       A w kawiarni Kolektyw ze złotym zegarkiem,
       We fraku, posmutniałym od niezgody z karkiem,
       Z burżujką, co się pudrem w pusty zaświat śnieży,
       Tańczy tango dlatego, że mu się należy.

Pan minister na balu w gronie dziennikarzy,
Dbając, by w własnej twarzy było mu do twarzy,
Z uśmiechem, który pilnie przygotował w domu,
Twierdzi, że... nie odbiera nadziei nikomu.(...)

I te sklepy, co w świateł mizdrzą się potopie!
I te drzewa, co wiedzą, że tkwią w Europie!
I księżyc, co na dachach dolśnił się do czczości!
I niebo — nad dachami! Niebo bez przyszłości.

piątek, 23 października 2015

Kochajcie ludzi.... Po jednych pieniądzach...

Kochajcie ludzi takich jakimi są.
Innych nie  ma.


Jeżeli ktoś myśli, że biorąc udział
w wyborach i głosując na panią X lub pana Y bierze udział w demokratycznym procesie i ma jakikolwiek wpływ na politykę to jest naiwny.
Naiwny naiwnością dziecka.
Nie znaczy to, że z wyborów należy zrezygnować, o nie! Znaczy to,
że należy pozbawić się złudzeń związanych z ich wynikami - jakiekolwiek by one nie były.
Światem, a tym samym i Polską,
już od dość dawna rządzi kapitał a nie politycy. Ci są na tegoż kapitału garnuszku i dbają wyłącznie o stan swojego konta.
Niektórzy dodają do tego stan swojego ego  - "władza droższa piniędzy".
Tak, tak - zmieniają się partie, gęby i numery kont - płatnicy pozostają ci sami.

Hmmm... niekiedy to nawet gęby się nie zmieniają! Jak patrzę na udział pogrobowców na listach wyborczych to jest ona zdumiewająco długa.
Zawód - senator, zawód - polityk. Od ciepłych posadek dają się usunąć tylko operacyjnie. A usunięci wracają jak spróchniałe bumerangi.
 Przechodzeni jak stare majtki, które już od dawna powinny leżeć na śmietniku historii, ulegają czarodziejskiemu recyklingowi (jakież to ekologiczne) i w nowych gajerach ozdabiają, z dziewiczo niewinnymi minami plakaty wyborcze.
Niespełnieni styropianowi starcy (och... 69 czy 74 lata to żaden wiek...i co tu kurna robić na tej emeryturze, w domu nie porządzę...), skaczący z opcji do opcji przedemerytalni, nachlani europarlamentarzyści, wieczni samorządowcy usiłujący robić ciemne interesy - tu opchnąć budynek działającej szkoły bankowi, tam liznąć dupę biskupowi, pierwsi ministranci...
a tych przykładów jest ze 40...

Co najgorsze oni wszyscy wiedzą, że wyborca ma krótką pamięć i głosuje na tych których już zna... jak w Rejsie...
I płatnik nie musi wklepywać do przelewów nowego numeru konta....

Margita
 źródełka:sp22-lublin.edupage.org

środa, 14 października 2015

Z mojej półki z książkami... Antyczne kryminały...

Podręczniki do historii pisane są fatalnie! Daty, skomplikowane nazwiska, nieznane miejsca... NUDY! Żadnych wciągających historii, które ożywiłyby pokryte grubym kurzem wydarzenia. Nigdy historii szkolnej nie lubiłam a datówki (kartkówki z dat) przyprawiały mnie o histerię.
 A szkoda - gdyby wtedy wpadła mi w ręce seria "Roma sub rosa" Stevena Saylora - mogłabym pokochać historię miłością namiętną :-). 
Antyczny Rzym widziany oczyma Gordianusa Poszukiwacza jest pełen historycznych odniesień, które nie bolą, postacie historyczne żyją  a obyczaje i realia same wchodzą do głowy...
A, w końcu, to "tylko" kryminały...

Jaka szkoda, że Cycero w podręczniku jest zmarmurowiałym drętwym mądralą, Katylina... równie nudnym spiskowcem a przydługie opisy jego działań wywołują ziewanie. A taki Klodiusz... czy w ogóle w podręczniku jest coś o Klodiuszu i jego siostrze?


Formuła kryminału i wartka narracja podaje prawdziwe historie z umiejętnie dobranymi przyprawami, które doskonale wpływają na bezproblemowe trawienie faktów. Doskonały Falern dialogów pozwala przyswoić tło historyczne tak łatwo jak kiść winogron albo nadziewane figi... Ech!
Cycero - ze swoimi talentami i słabostkami, przystojny i inteligentny Katylina, rozwiązły Klodiusz, wielki Cezar... Jak łatwo wydarzenia wchodzą do głowy... nawet chronologicznie , jak chcą nauczyciele!


Nauczcie się drodzy autorzy szkolnych książek jak dobrze pisać aby nie zamęczyć czytelnika-ucznia na śmierć. Gdyby tak wasze podręczniki leżały na komercyjnych półkach to pies z kulawą nogą bu na nie nie spojrzał - bo i po co!
A jak zbycik zapewniony to i robić się nie chce!

No to niezły panegiryk mi wyszedł :-) 
Jednakowoż jeżeli lubicie historyczne kryminały a nie czytaliście jeszcze Saylora to POLECAM!

Margita




poniedziałek, 12 października 2015

Z mojej półki z książkami... Terapia...

"(...) Dużo później, już jako nastolatek, chodziłem do Klubu Młodzieży Katolickiej, ponieważ Maureen Kavanagh była katoliczką i jego członkinią; i czasem dawałem się zatrzymać albo zaciągnąć na jakieś wieczorne niedzielne nabożeństwo, odmawianie różańca w domu parafialnym albo coś, co nazywało się Adoracja, w kościele obok. Dziwaczny obrządek z mnóstwem łacińskich śpiewów, obłokami kadzidła i księdzem za ołtarzem, podnoszącym do góry złoty przedmiot, który wyglądał jak trofeum piłkarskie. Zawsze czułem się w tych wypadkach zakłopotany-nie wiedziałem kiedy mam siadać, wstawać i klękać. Nigdy mnie nie kusiło, żeby przejść na katolicyzm, chociaż Maureen czasami o tym tęsknie napomykała. Za dużo mówiło się w jej religii o grzechu. Większość rzeczy, które chciałem robić z Maureen, a ona ze mną, okazywała się zabroniona, ponieważ była grzeszna.(...)"

David Lodge to moje niedawne odkrycie. Terapia jest kolejną jego książką, w której, tak lubiany przeze mnie, angielski humor wywołuje śmiech i refleksję jednocześnie. Zwłaszcza, że temat dotyczy... nas 50+ ;-) a konkretnie bólu w kolanie. Że powyższy fragment nic o  bólu nie mówi? Hmm... kolano jest tylko jednym z problemów głównego bohatera i pretekstem do... Oj nie będę Wam streszczać :-). Książka w sam raz na jesień... nie tylko życia ;-).

Margita