czwartek, 26 stycznia 2023

pret a porter > 50... Jak motyl, jak motylek...

Złapałam się na tym, że tytuł tego działu to
"Pret a porter 50+"
Zmieniam go w trymiga bo wszelkie plusy kojarzą mi się, w dzisiejszych czasach, wyłącznie negatywnie - z Wassermanem albo innymi durnymi plusami, które są plusami zawsze ujemnymi.

Tak więc tytuł zmieniam na "Pret a porter >50"

 

Wiadomka, że wszelkie tekściory o modzie konkurują popularnością tylko tymi o żarciu, więc lecimy z modą :-)



Panowie - zima w pełni a moje oczy wypełnia buro-bury kolor zlewający się z brudnym śniegiem i takimż asfaltem. Nie dość, że to nudne, smutne to jeszcze niebezpieczne. Zlewacie się o, szybkim, zmroku z burymi kotami i bardzo łatwo was przejechać - bo wiek nie ten żeby uskoczyć spod kół.
Nie dość, że pogoda byle jaka to jeszcze depresyjne kurteczki i spodzień.
Taaa- wiadomka - STRACH
- przed śmiesznością? 
- przed posądzeniem o niehetero orientację?
- przed myślą, że nie będę wystarczająco elegancki?
- przed ochlapaniem? (to koło ratunkowe)
- przed posądzeniem przez innych o brak gustu?
- przed złamaniem dressssss kodu?
- przed stwierdzeniem, że "w tym wieku nie wypada"?

A ja chciałabym widzieć na ulicach więcej motyli niż nietoperzy (nie mylić z bamanami ;-)

Można zacząć delikatnie, wręcz klasycznie - fioletowy płaszcz i ciemnowrzosowy kapelusz... niby nic a jednak coś :-)











Albo do całkiem, ale to całkiem zwyczajnej jesioneczki dorzucić soczysty, pomarańczowy szalik. Ileż to wnosi swobody i nonszalancji :-)
Czerwony krawat to już wisienka na torcie












Tak jak te, równie soczyste, pomarańczowe rękawiczki - szczegół, drobiazg...
















I jak już jesteśmy przy pomarańczach to...
pomarańczowy kaptur od takiejż bluzy wyrzucony... znowu na burą jesioneczkę. Przy tym kolorze się nie upieram - może być inny, ulubiony, byle soczysty...

No i kolejny detal - spodnie - nie dość, że przykrótkie (co zimą może dać w kość ale od czego mamy kolorowe skarpetki, których w bród w handlu detalicznym), to jeszcze w takim pięknym kolorze!
Całkiem stonowanym - a jednak...




Te przykrótkie spodnie mogą też być całkiem czarne ale wtedy jesioneczka - no cóż - nie ma zmiłuj :-) 
I znowu detale - bandanka, pepegi (słowo archaiczne ale je lubię), marynarska koszulka...

Stylizacja jest świetna - ciekawe gdzie można nabyć taki żółty kapelusz albo inną czaputkę?








Dla miłośników stylu kamuflażowego
połączenie go z biurowym może być niezłym szokiem - ale... czemu nie?
Może namówię Z. do tej stylizacji :-o









Ten pan tak wyraźnie wyróżnia się z burego tła mimo, że odzian "tylko" w piękne kolory ziemi, że nie ma już żadnego usprawiedliwienia dla "niebrudzącej" szarzyzny...
I te detaliki: koszula, szalik, kamizelka...




Soczysty sweterek można spokojnie wyszperać 
"na starzyźnie" albo w internetach.
I już jesteś niepowszedni.
Cudowne, nonszalanckie, łososiowe, sztruksowe szwedy, pomarańczowe energetyczne sztyblety, czaputek w kratkę - aż się serce raduje.
Panowie - wiek niczego nie usprawiedliwia!
Kolor mieszka w sercu :-)

Białe spodnie zimą? Czemu nie? 
W końcu każdy ma pralkę!
Rude bury, stonowana jesionka i ciekawy szal... 
Szale wiele mogą :-)


Panowie! Cieszcie się życiem! Nie dajcie się stłamsić  smętkowi i nijakości. Bądźcie jacyś :-)

Młody żonkoś, na ten przykład,  kupił sobie malinową kurteczkę z Misiem Uszatkiem - a człek to o godnej posturze i wieku "dojrzałem". Wzrok ściąga na się 
i energetyzuje otoczenie. Tak trzymać :-)

Czego i wam życzę

Margita





źródełka:
https://pl.pinterest.com/
/www.menscraze.com
https://www.google.com/url?sa=i&url=https%3A%2F%2Fwww.istockphoto.com%2Fphoto%2Fhappy-well-dressed-gentleman-having-photoshooting-in-studio-gm1152143156-312468110&psig=AOvVaw2SzaHR_kzF1WnM_Mu6q2mi&ust=1671799798597000&source=images&cd=vfe&ved=0CBEQjhxqFwoTCLj5utuhjfwCFQAAAAAdAAAAABAJ

środa, 21 grudnia 2022

Czechy w dzień i w nocy...Podwiń spodnie dla Havla...

 Rannym świtem w niedzielę 18 grudnia Młody Żonkoś urozmaicił mi śniadanie fotką swojej nogi z podwiniętą nogawką i w kolorowej skarpecie.  Niedziela zimna była pieruńsko a on mi tu z rana takie rzeczy. 

Zanim zeszły się kropki w ospałym mózgu, Młody Żonkoś zdążył mi przypomnieć, że to ku Havlovej czci. 

No jasne!
Przecież to normalne jest, że rocznicę śmierci prezydenta czci się podwijając nogawki spodni!

Normalne - w NORMALNYM kraju - czyli gdzie?
No w Czechach - bo to tam się dzieje:-).

Czego nie rozumiecie?




Czeski prezydent - Vaclav Havel w dniu objęcia władzy wystąpił w eleganckich - aczkolwiek nieco przykrótkich spodniach - trochę tak jak gdyby miał "wodę w piwnicy".  

Nie spowodowało to, o dziwo, końca świata :-O ani kryzysu politycznego. Sam Havel miał do tego faktu podejście humorystyczne i później kilkakrotnie nadział znowu te przykrótkie spodnie.

Często pytano go o to w wywiadach:


„Często mnie o to ludzie pytają, i to nie tylko u nas w Czechach, ale na całym świecie. Cały czas tłumaczę, że nie miałem wtedy zbyt krótkich spodni, tylko podciągnięte. Każdy facet wie, że spodnie się od czasu do czasu podciąga i potem chwilę trwa, zanim znów wrócą na swoje pierwotne miejsce. Tak właśnie było wtedy na Hradzie. A ponieważ przegląd wojska miał miejsce w czwartej minucie, a nie piątej, jak było planowane, to od tej pory jest częścią narodowej mitologii, że podczas inauguracji miałem za krótkie spodnie. Ale muszę przyznać, że mnie to cieszy. Mówię sobie, że jest to dość czuła drwina z mojej osoby”.


CZUŁA DRWINA Z OSOBY PREZYDENTA i ... NIC :-)

Havel - intelektualista, znany z niekonwencjonalnych zachowań, pozwalający się fotografować jak przeciętny Czech z papierosem i kuflem piwa, dramaturg, eseista, dysydent. Człowiek skromny, znający swoją wartość, który nikomu, niczego nie musi udowadniać ani wmawiać.  Polityk z dużym dystansem do samego siebie, który bez zbędnego patosu, potrafił rzucić wielotysięcznemu tłumowi na Valcavaku wyzwanie, że  „Prawda i miłość musi zwyciężyć nad kłamstwem i nienawiścią”.

Naiwne? Pewnie tak - więc tuż przed śmiercią, Havel przyznaje się do porażki parafrazą: „Dobrze by było, gdyby od czasu do czasu, w takim czy innym miejscu prawda i miłość zwyciężały nad kłamstwem i nienawiścią”.

I jak tu oddać cześć i uczcić pamięć takiego Człowieka?


"Szukaliśmy gestu, który będzie czeski, lekko satyryczny, nie będzie wymagał zbytniego wysiłku, będzie łatwy do zrealizowania i w Havlovski sposób dowcipny" – mówi  Oldřich Neuberger jeden z pomysłodawców akcji "Podwiń spodnie dla Havla".

Pomysł ten ma nawet swoją stronkę w mediach społecznościowych, która przypomina fanom, 
że to dziś jest ten dzień, w którym podwijamy nogawki, bo kochaliśmy go i pamiętamy.

Bo czcimy w ten sposób pewnie nie idealnego ale w jakimś sensie "modelowego męża stanu, jakiego pragnęlibyśmy mieć w każdym kraju".

Podwijajmy więc nogawki 18 grudnia - czy to mróz czy zawieja, w autobusie, tramwaju, w drodze z domu do pracy czy do pubu.
Podwijajmy je żeby pamiętać, że można inaczej, normalnie, bez kordonów policji, nabzdyczonych min, patosu, nienawiści i wszystkich tych brzydkich rzeczy...

Że można z czułością i uśmiechem - bo tak można :-)

A swoją drogą wyobrażacie sobie, że policajty przymuszają was za pomocą teleskopowej pałki do podwinięcia spodni?

Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać - czego i wam życzę

Margita


prameny:

 (weirdthingsinprague.com)
(11) Kalhoty pro Václava Havla | Facebook
https://rlax.cz/akce/kratke-kalhoty-vaclava-havla
krytykapolityczna.pl 
wszystkoconajwazniejsze.pl

wtorek, 19 kwietnia 2022

Czechy w dzień i w nocy.... A gdyby tak do wód?

 

Młody Żonkoś wpadł na pomysł, że można by do wód się wybrać ad hoc. 
Pogoda piękna a i perspektywa leniwego życia kuracjusza nie do odrzucenia.
Trzask prask - parę bukingowych ruchów, paliwo do baku i wio. 

Jedziemy do Luhačovic - było nie było największego kurortu na Morawach.

Luchacovice urzekają od pierwszego wejrzenia urokliwym położeniem i niesamowitą mieszanką stylów architektonicznych . 

Co dom to kolejny architektoniczny tuz, który, gdy rozwinąć jego życiorys, to albo kładł podwaliny, albo był wzorem albo jego dorobek jest iście imponujący.


Dom Jurkoviča (1902)

Drzewiej był to Dom Jana zaprojektowany dla właściciela uzdrowiska Jana Nepomuka Serenyi przez architekta Franza Wasitschka. Nieco podstarzały, 80-letni klasycystyczny budynek został przebudowany przez Dušana Jurkoviča - słowackiego architekta, absolwenta wiedeńskiej architektury i Cesarsko-Królewskiej Szkoły Rzemiosła Artystycznego. Jurkovič Interesował się sztuką ludową, prowadził samodzielne badania etnograficzne i był pionierem muzealnictwa skansenowego. 


Te folklorystyczne zainteresowania odcisnęły wyraźne piętno na jego projektach. Trzy piętra domu różnią się od siebie a jednocześnie tworzą harmonijną całość. 
Najwyższa kondygnacja jawi się jako secesyjny mur pruski, pierwsze piętro skrywa trapezowe okna dające wrażenie głębi a półkoliste blaszane nadokienniki kontrastują swoim romantyzmem.  

Na parterze gigantyczne tynkowe słoneczniki przerastają okna wychylając swoje główki nad górną framugą. Symbole epoki - łabędzie - strzegą wejścia do lobby a całość to niezwykły mix folklorystyczno-modernistyczny

Co ciekawe - w domu zachowało się oryginalne wyposażenie zaprojektowane przez Jurkovica: szezlongi, lustra, wieszaki na ubrania, stoły z ceramicznym blatem, sofy, krzesła, kwietniki a nawet mosiężne wanny. 

Kolumnada - Kolonada (1946-1952)

Brneński architekt - Oskar Poříska wygrał architektoniczny konkurs i stworzył budynek w stylu modernizmu, który swoją elegancką krzywizną dopełnia przestrzeń i dodaje jej rytmicznego spokoju.

Jest to jeden z ostatnich budynków w duchu nowoczesnej architektury w pierwszej połowie XX wieku. 



Już w 1948 roku w Czechosłowacji doszło do zamachu stanu a później to już socrealizm.....





Widać to wyraźnie w dużej przeszklonej hali zamykającej kolumnadę. 
Dekoracyjne ceramiczne mozaiki pochodzą z 1957 roku oddają socrealistycznego ducha wsi (chłop w poszarpanych spodniach, baba z gołodupnym dzieckiem) i takiegoż ducha miastowego robotnika z awansu społecznego w kurorcie (pańcia w czółenkach, robotnik w marynarce).




 Ale mozaikowe podłogi mają tam piękne - wieloodcieniowa szara, drobniutka kostka prawdziwie zachwyca. 

Na środku, bez względu na ustrój, bije źródło słynnej Vincentki a z kraników leci Vincentka w wersji cold i warm. Jest dość paskudna w smaku (jak to bywa z wodami u wód) ale da się wypić...









Poza tym - zgodnie z etykietą na archaicznej butelce - ożywi i uzdrowi nawet całkowitego szkieletora...





A nawet zrobi z niego supermana na miarę czasów




Ale  miało być o architekturze :-)

Dom Bedřicha Smetany (1908-1909)

Zaprojektowany przez praskiego architekta Emila Králíkaktóry terminował w pracowni autorów Praskiego Miejskiego Domu Reprezentacyjnego (Obecní dům) będąc pod silnym wpływem secesji i wiedeńskiego modernizmu. 

Dom Smetany nazywany jest "wybitnym przykładem wagnerowskiej secesji geometrycznej" (cokolwiek to znaczy).

Budynek, przeznaczony na ekskluzywny hotel, miał stanowić centrum trzech planowanych budynków połączonych częściowo zrealizowanymi balkonami.

Dekoracja ogranicza się do ceramicznych elementów geometrycznych, płaskorzeźb figuralnych i stalowych balustrad. Dom został otwarty 25 lat po śmierci Bedřicha Smetany. Po kapitalnym remoncie przeprowadzonym w latach 1993-1995 budynek nadal pełni funkcję ekskluzywnego hotelu.


Dom wspólnoty - Společenský dům (1933-1935)

To główny budynek uzdrowiska (po niemiecku Kursalon - kuracyjny salon?). Został zaprojektowany przez znanego pardubicko-praskiego architekta Františka Roitha będącego pod silnym wpływem austriackiego urbanisty i architekta Otto Wagnera - jednego z twórców nowoczesnej architektury europejskiej. 

Monumentalny budynek zaprojektowany jest w stylu funkcjonalistycznym. Wszystko ascetycznie, równiutko pod sznurek i symetrycznie...
A jednak w holu,  sali z parkietem tanecznym, wielkiej sali do spotkań towarzyskich, bibliotece, klubie, restauracji znajdujemy detale zbliżone do estetyki Art Deco i nowoczesne udogodnienia. Część hotelowa zaprojektowana jest bardzo praktycznie-funkcjonalistycznie - właściwie (jak na tamte czasy) spartańsko. Zachowały się unikatowe oprawy oświetleniowe, meble z epoki i dekoracje wykonane z wysokiej jakości materiałów.

Inhalatorium (1922-1923)

To już zupełny odlot - klasycyzująca (kolumny) modernistyczna budowla z atrybutami czeskiej architektury kubistycznej. Chociaż wewnątrz styl nawiązuje bardziej do geometrycznego modernizmu. Josef Skřivánek (syn mistrza murarskiego) i Jan Vodňaruk poszli po bandzie.  Tylko wisienki brakuje :-).

A w środku część wyposażenia technicznego zachowanego z pionierskich czasów lecznictwa uzdrowiskowego np. komory dekompresyjne wykonane z ołowiu. W latach dwudziestych był to największy obiekt inhalacyjny w Europie. 

A dziś - po gruntownym remoncie budynek nadal działa jako... nowoczesne inhalatotrium.


Nic tylko oddać się w fachowe ręce i uzdrowić :-)

Margita


prameny:
Společenský dům 
wikipedia.org
whc.unesco.org