środa, 15 lutego 2023

Kochajcie ludzi... Nowomowa...

Kochajcie ludzi takimi jakimi są. Innych nie ma.

Młody Żonkoś poznał nowe słowo: MASTURDATING. Ja poznałam je 5 minut później :-O. 
Skojarzenia proste masturbacja + randkowanie...
W sumie niewiele się pomyliłam bo gdy poczytałam w internetach (trzeba sobie nowe słowa wyjaśnić) PADŁAM!

SERIO?????
To jakieś odkrycie na miarę nowego tryndu?

Ja to już stara jestem ale żeby "zaspokajanie własnych potrzeb, realizacja planów, podążanie za głosem pragnień, skoncentrowanie się na sobie, robienie tego, na co ma się ochotę, życie zgodnie z samym sobą - bez konieczności towarzystwa" było czymś odkrywczym i nowym???
No ja pierniczę!
Czyli dla dzisiejszych młodych pójście samemu do kina czy teatru to wyczyn poprzedzony krwawą walką
z samą/ samym sobą?



To ja a, także zarówno, B. Rozrusznik, Państwo EJ, Młoda Żona i wielu innych znajomych jesteśmy od lat niesamowicie TRENDY. 
Mało - jesteśmy prekursorami i awangardą oraz, tymi no... wizjonerkami :-))))

Standardem jest, że raz chodzę raz samej/samemu, raz z partnerem/partnerką, raz z koleżanką czy kolegą - w zależności od tego "co jest grane" i co kogo interesuje - proste...

Państwo EJ nie tylko sama jeździ na różne koncerty i przedstawienia operowe po kraju i zagranicy ale również na samodzielne odkrywa np. Toledo;
B.Rozrusznik masterdejtuje na spotkaniach autorskich, na odczytach oraz siłowni;

Jeżeli siedzenie jednoosobowo w knajpie z kieliszkiem wina, obiadem, książką zakrawa na bohaterstwo to trzeba mi przypiąć Virtutu Militari bo robię TO ilekroć będąc "na mieście" poczuję głód, pragnienie czy ochotę na conieco.
Mam ochotę legnąć na ławce w słoneczny dzień i czytać - robię to.
Wycieczka bez partnera, bo akurat nie ma czasu czy ochoty - spoko bez najmniejszej urazy czy żalu czy problemu ze strony którejkolwiek.
Zakupy? Koncert? Basen? Jasne!
Jedynym problemem może być to, że nie chce mi się i potrzebuję czasem kogoś kto mnie kopnie i powie chono! Ale jak mi się chce...No problemo.

Zastanawiałabym się jedynie nad "robieniem tego na co ma się ochotę bez konieczności towarzystwa" w kontekście dania w mordę albo zasadzenia kopa w d... niektórym (jasnym dla moich znajomych) osobnikom. 
Chętnie bym to zrobiła w pojedynkę  ale:
- zawsze toto otoczone kondomem... sorki kordonem, że samemu trudno się przedrzeć;
- kopniesz indywiduum a siedzieć pójdziesz za człowieka i jeszcze będą kazali zeznawać o wspólnikach i za nic nie uwierzą w ten cały masturdating;
- za obrazę uczuć reliktowych jeszcze skażą bo słowo, jak nic, znaczy masturbacja + randkowanie... a masturbacja nijak się ma do klauzuli samienia... sorki - sumienia;

Jeżeli, w świetle powyższego, czytam tekst:
"Przemogłam się już dawno temu i poszłam sama do kina, teatru i do knajpy. Chciałam to zrobić już wiele lat temu, ale jakiś wstyd był — bo pewnie na czole mam wypisane, że jestem sama i nie mam z kim iść. Jak w kinie zobaczyłam, ile jest osób w pojedynkę, to ulżyło mi."
to robi mi smutno i żal tych "mileniasów" czy innego pokolenia takiego czy innego, dla którego TO jest problemem i rozwiązuje TO za pomocą stworzenia "nowego" trendu, najlepiej o obcobrzmiącej i skomplikowanej nazwie.

Bo wiecie - lepiej brzmi szakszuka niż stara i znana od dekad jajecznica/jajo z pomidorami... A jeszcze lepiej jak walniesz sobie deklarację wiary w mastedejting na koszulce (ktoś parę monet zarobi) a i może towarzystwo się znajdzie w odzieży podobnej i problem sam się rozwiąże :-)

A swoją drogą gdyby tak pójść językowo za Stanisławem Teofilem Kurkiewiczem to masturbacja+randka = samieństwo+schadzka.
Czyli masturdating = samiescha :-)

Samieschujmy... więc kochani bez żadnych ograniczeń :-)

Margita

źródełka
lookhuman.com

czwartek, 26 stycznia 2023

pret a porter > 50... Jak motyl, jak motylek...

Złapałam się na tym, że tytuł tego działu to
"Pret a porter 50+"
Zmieniam go w trymiga bo wszelkie plusy kojarzą mi się, w dzisiejszych czasach, wyłącznie negatywnie - z Wassermanem albo innymi durnymi plusami, które są plusami zawsze ujemnymi.

Tak więc tytuł zmieniam na "Pret a porter >50"

 

Wiadomka, że wszelkie tekściory o modzie konkurują popularnością tylko tymi o żarciu, więc lecimy z modą :-)



Panowie - zima w pełni a moje oczy wypełnia buro-bury kolor zlewający się z brudnym śniegiem i takimż asfaltem. Nie dość, że to nudne, smutne to jeszcze niebezpieczne. Zlewacie się o, szybkim, zmroku z burymi kotami i bardzo łatwo was przejechać - bo wiek nie ten żeby uskoczyć spod kół.
Nie dość, że pogoda byle jaka to jeszcze depresyjne kurteczki i spodzień.
Taaa- wiadomka - STRACH
- przed śmiesznością? 
- przed posądzeniem o niehetero orientację?
- przed myślą, że nie będę wystarczająco elegancki?
- przed ochlapaniem? (to koło ratunkowe)
- przed posądzeniem przez innych o brak gustu?
- przed złamaniem dressssss kodu?
- przed stwierdzeniem, że "w tym wieku nie wypada"?

A ja chciałabym widzieć na ulicach więcej motyli niż nietoperzy (nie mylić z bamanami ;-)

Można zacząć delikatnie, wręcz klasycznie - fioletowy płaszcz i ciemnowrzosowy kapelusz... niby nic a jednak coś :-)











Albo do całkiem, ale to całkiem zwyczajnej jesioneczki dorzucić soczysty, pomarańczowy szalik. Ileż to wnosi swobody i nonszalancji :-)
Czerwony krawat to już wisienka na torcie












Tak jak te, równie soczyste, pomarańczowe rękawiczki - szczegół, drobiazg...
















I jak już jesteśmy przy pomarańczach to...
pomarańczowy kaptur od takiejż bluzy wyrzucony... znowu na burą jesioneczkę. Przy tym kolorze się nie upieram - może być inny, ulubiony, byle soczysty...

No i kolejny detal - spodnie - nie dość, że przykrótkie (co zimą może dać w kość ale od czego mamy kolorowe skarpetki, których w bród w handlu detalicznym), to jeszcze w takim pięknym kolorze!
Całkiem stonowanym - a jednak...




Te przykrótkie spodnie mogą też być całkiem czarne ale wtedy jesioneczka - no cóż - nie ma zmiłuj :-) 
I znowu detale - bandanka, pepegi (słowo archaiczne ale je lubię), marynarska koszulka...

Stylizacja jest świetna - ciekawe gdzie można nabyć taki żółty kapelusz albo inną czaputkę?








Dla miłośników stylu kamuflażowego
połączenie go z biurowym może być niezłym szokiem - ale... czemu nie?
Może namówię Z. do tej stylizacji :-o









Ten pan tak wyraźnie wyróżnia się z burego tła mimo, że odzian "tylko" w piękne kolory ziemi, że nie ma już żadnego usprawiedliwienia dla "niebrudzącej" szarzyzny...
I te detaliki: koszula, szalik, kamizelka...




Soczysty sweterek można spokojnie wyszperać 
"na starzyźnie" albo w internetach.
I już jesteś niepowszedni.
Cudowne, nonszalanckie, łososiowe, sztruksowe szwedy, pomarańczowe energetyczne sztyblety, czaputek w kratkę - aż się serce raduje.
Panowie - wiek niczego nie usprawiedliwia!
Kolor mieszka w sercu :-)

Białe spodnie zimą? Czemu nie? 
W końcu każdy ma pralkę!
Rude bury, stonowana jesionka i ciekawy szal... 
Szale wiele mogą :-)


Panowie! Cieszcie się życiem! Nie dajcie się stłamsić  smętkowi i nijakości. Bądźcie jacyś :-)

Młody żonkoś, na ten przykład,  kupił sobie malinową kurteczkę z Misiem Uszatkiem - a człek to o godnej posturze i wieku "dojrzałem". Wzrok ściąga na się 
i energetyzuje otoczenie. Tak trzymać :-)

Czego i wam życzę

Margita





źródełka:
https://pl.pinterest.com/
/www.menscraze.com
https://www.google.com/url?sa=i&url=https%3A%2F%2Fwww.istockphoto.com%2Fphoto%2Fhappy-well-dressed-gentleman-having-photoshooting-in-studio-gm1152143156-312468110&psig=AOvVaw2SzaHR_kzF1WnM_Mu6q2mi&ust=1671799798597000&source=images&cd=vfe&ved=0CBEQjhxqFwoTCLj5utuhjfwCFQAAAAAdAAAAABAJ

środa, 21 grudnia 2022

Czechy w dzień i w nocy...Podwiń spodnie dla Havla...

 Rannym świtem w niedzielę 18 grudnia Młody Żonkoś urozmaicił mi śniadanie fotką swojej nogi z podwiniętą nogawką i w kolorowej skarpecie.  Niedziela zimna była pieruńsko a on mi tu z rana takie rzeczy. 

Zanim zeszły się kropki w ospałym mózgu, Młody Żonkoś zdążył mi przypomnieć, że to ku Havlovej czci. 

No jasne!
Przecież to normalne jest, że rocznicę śmierci prezydenta czci się podwijając nogawki spodni!

Normalne - w NORMALNYM kraju - czyli gdzie?
No w Czechach - bo to tam się dzieje:-).

Czego nie rozumiecie?




Czeski prezydent - Vaclav Havel w dniu objęcia władzy wystąpił w eleganckich - aczkolwiek nieco przykrótkich spodniach - trochę tak jak gdyby miał "wodę w piwnicy".  

Nie spowodowało to, o dziwo, końca świata :-O ani kryzysu politycznego. Sam Havel miał do tego faktu podejście humorystyczne i później kilkakrotnie nadział znowu te przykrótkie spodnie.

Często pytano go o to w wywiadach:


„Często mnie o to ludzie pytają, i to nie tylko u nas w Czechach, ale na całym świecie. Cały czas tłumaczę, że nie miałem wtedy zbyt krótkich spodni, tylko podciągnięte. Każdy facet wie, że spodnie się od czasu do czasu podciąga i potem chwilę trwa, zanim znów wrócą na swoje pierwotne miejsce. Tak właśnie było wtedy na Hradzie. A ponieważ przegląd wojska miał miejsce w czwartej minucie, a nie piątej, jak było planowane, to od tej pory jest częścią narodowej mitologii, że podczas inauguracji miałem za krótkie spodnie. Ale muszę przyznać, że mnie to cieszy. Mówię sobie, że jest to dość czuła drwina z mojej osoby”.


CZUŁA DRWINA Z OSOBY PREZYDENTA i ... NIC :-)

Havel - intelektualista, znany z niekonwencjonalnych zachowań, pozwalający się fotografować jak przeciętny Czech z papierosem i kuflem piwa, dramaturg, eseista, dysydent. Człowiek skromny, znający swoją wartość, który nikomu, niczego nie musi udowadniać ani wmawiać.  Polityk z dużym dystansem do samego siebie, który bez zbędnego patosu, potrafił rzucić wielotysięcznemu tłumowi na Valcavaku wyzwanie, że  „Prawda i miłość musi zwyciężyć nad kłamstwem i nienawiścią”.

Naiwne? Pewnie tak - więc tuż przed śmiercią, Havel przyznaje się do porażki parafrazą: „Dobrze by było, gdyby od czasu do czasu, w takim czy innym miejscu prawda i miłość zwyciężały nad kłamstwem i nienawiścią”.

I jak tu oddać cześć i uczcić pamięć takiego Człowieka?


"Szukaliśmy gestu, który będzie czeski, lekko satyryczny, nie będzie wymagał zbytniego wysiłku, będzie łatwy do zrealizowania i w Havlovski sposób dowcipny" – mówi  Oldřich Neuberger jeden z pomysłodawców akcji "Podwiń spodnie dla Havla".

Pomysł ten ma nawet swoją stronkę w mediach społecznościowych, która przypomina fanom, 
że to dziś jest ten dzień, w którym podwijamy nogawki, bo kochaliśmy go i pamiętamy.

Bo czcimy w ten sposób pewnie nie idealnego ale w jakimś sensie "modelowego męża stanu, jakiego pragnęlibyśmy mieć w każdym kraju".

Podwijajmy więc nogawki 18 grudnia - czy to mróz czy zawieja, w autobusie, tramwaju, w drodze z domu do pracy czy do pubu.
Podwijajmy je żeby pamiętać, że można inaczej, normalnie, bez kordonów policji, nabzdyczonych min, patosu, nienawiści i wszystkich tych brzydkich rzeczy...

Że można z czułością i uśmiechem - bo tak można :-)

A swoją drogą wyobrażacie sobie, że policajty przymuszają was za pomocą teleskopowej pałki do podwinięcia spodni?

Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać - czego i wam życzę

Margita


prameny:

 (weirdthingsinprague.com)
(11) Kalhoty pro Václava Havla | Facebook
https://rlax.cz/akce/kratke-kalhoty-vaclava-havla
krytykapolityczna.pl 
wszystkoconajwazniejsze.pl