środa, 19 lutego 2014

Z mojej półki z książkami... Nieśmiertelne śniadanie...

"(...) - A skoro już o tym mowa - powiedziała - czy pan przypadkiem nie zna jakichś sympatycznych lesbijek? Szukam dla siebie współlokatorki. Nie, niech się pan nie śmieje. Jestem taką bałaganiarką, nie mogę sobie pozwolić na pokojówkę, a lesbijki są naprawdę świetnymi gospodyniami. Uwielbiają załatwiać całą robotę, nigdy nie trzeba się kłopotać o miotły, odmrażanie lodówki i posyłanie rzeczy do prania.(...)"
Truman Capote
Śniadanie u Tiffany'ego


Holly Golightly - ekskluzywna, urocza, romantyczna call girl podbija serca kolejnych pokoleń ... kinomanów i czytelników swoim "niewinnym" urokiem . Że jest niemoralna to fakt i nie fakt. Że robi "TO" dla pieniędzy zupełnie nie przeszkadza nam w polubieniu jej. Że jest nad wyraz otwarta, ma niesłychany tupet to, być może, przykrywka, dla jej romantycznej duszy i przeszłości nie do pozazdroszczenia. Kochamy Holly taką  jaka jest, bo jak sama powiedziała "Lepiej patrzeć w niebo, niż w nim mieszkać. Tak tam pusto i nijako. Po prostu kraina, gdzie toczą się grzmoty i wszystko znika."
Margita

wtorek, 18 lutego 2014

Kochajcie ludzi... A na cholerę mnie taka straż i policja?!?

Kochajcie ludzi takich jakimi są... innych nie ma...
 
DRZEWO
W sobotę jakiś człowiek na moim podwórku ścinał drzewo. Normalne, nie spróchniałe, stojące na środku, niezagrażające (trochę znam się na tym) itd.  Podjechał starym polonezem, wyniósł piłę i spokojnie rżnie. Wykazując (jak się okazało idiotyczną) postawę obywatelską zadzwoniłam do Straży Miejskiej aby ją zawiadomić o ww. fakcie i skłonić do przyjechania, wylegitymowania i sprawdzenia czy rzeczony drwal ma wymagane zgody. I cóż usłyszałam? Straż Miejska miasta Wrocka nie od tego jest! Drzew ścinanie to przestępstwo i, jako takie, należy do kompetencji policji. Pan podał mi numer do komendy dzielnicowej i polecił tam zgłosić problem. (A DRWAL RŻNIE). 

Jako obywatel posłuszny i mający na sercu przyrodę ojczystą, zadzwoniłam na policję (która, nota bene, ma siedzibę 3 ulice dalej). Dyżurny pochylił się nad problemem z uwagą lecz stwierdził, że wolnego patrolu nie ma, bo auto wyjechało na interwencję (piechotą jest jakieś 10 min), a w ogóle to Straż Miejska ma kompetencje do sprawdzenia uprawnień drwala więc on mnie przełączy. (A DRWAL RŻNIE). 

Dyżurny Straży Miejskiej podtrzymał poprzednią opinię (że oni nie do tych celów) i zaproponował telefon do Policji Miejskiej podając numer.
(A DRWAL RŻNIE). 

W tym momencie zaczęło mnie to już bawić i zadzwoniłam do Miejskiej Komendy Policji Wrocławia (siedziba w odległości jednej przecznicy od miejsca zdarzenia), gdzie poinformowano mnie, że powinnam zadzwonić do:
a) Straży Miejskiej
b) Komendy Dzielnicowej
a nie im, poważnym miejskim policjantom głowę zawracać w sobotę rano. Będąś jednak na tyle uprzejmi, że przyjmą zgłoszenie (A DRWAL RŻNIE)

Po chwili dostaję telefon z Komendy Dzielnicowej z pytaniem czy DRWAL NADAL RŻNIE bo Miejska im zleciła interwencję a oni przecież patrolu nie mają bo j.w.

Wyjrzałam przez okno. Drwal wkładał właśnie ostatnie kawałki elegancko pociętego drzewa do bagażnika, zamknął go i powoli odjechał. Dla porządku - numeru rejestracyjnego, z tej odległości, nie widziałam.

A na cholerę mnie taka straż i policja?

PIRAT DROGOWY

Jedziemy z Z. w niedzielny ranek do sąsiedniego miasta. Niespiesznie, zgodnie z przepisami, bo co krok wioska, miasteczko, ograniczenia szybkości, teren zabudowany, ludzie poboczem ciągną do kościołów...

Ni z tego ni z owego pojawia się nam z tyłu TIR mrugając światłami. Spojrzeliśmy na siebie - czyżby coś u nas nie działało w aucie? Ale nie... Jedziemy sobie dalej wg. ww zasad. Co zwolnimy przy znaku, TIR podjeżdża, mruga i... zaczyna trąbić. W najmniej oczekiwanych i odpowiednich miejscach (zakręt, podwójna ciągła itd.) zabiera się do wyprzedzania, które mu nie wychodzi bo coś z przeciwka się pojawia. Taka sytuacja trwa przez jakiś, dość długi czas więc postanawiam zadzwonić na policję bo agresywny kierowca TIRa nie dość , że stwarza realne zagrożenie to jeszcze pałęta się po drodze w niedzielę. Podaję policji trasę, numer drogi, kierunek oraz zwrot(!), markę TIRa kolor i numer rejestracyjny. Po jakichś 20 kilometrach widzimy przed sobą patrol policji stojący na poboczu więc zjeżdżamy na parking i "wypuszczamy" TIRa przed siebie  aby zobaczyć popisową akcję dzielnych policjantów.... I...???? TIR brawurowo przemyka obok nas (w końcu uwolniony od ograniczeń szybkości) i ... mija policję wcale przez nią nie niepokojony, gnając jak spuszczony ze smyczy ogar...

A na cholerę mnie taka policja!

Jako, żem obywatel nie obojętny i słucham wezwań policji o czujność , zawiadamianie o nieprawidłowościach i współpracę, zdarzeń takich przerobiłam naprawdę dużo. Niestety - jedyne co zyskałam to mnóstwo nagrań będących w posiadaniu służb ("w celu... rozmowa będzie nagrywana...."). Pewnie, że "nieprawidłowe zdarzenia" , które zgłaszałam na policję nie były dramatycznymi morderstwami, napadami z bronią w ręku ani aktami terroru. Jednak kompletny brak reakcji i brak interwencji w przypadku drobnych, być może, przekroczeń prawa, nie budują we mnie zaufania do policji ( tylko ewentualną frustrację z powodu marnowania pieniędzy z moich podatków) a w "drobnych" przestępcach budują, a jakże, poczucie bezkarności. Mało tego - ja zaczynam powoli się demoralizować - skoro policja i tak nie reaguje to może pora zacząć się zajmować "drobnymi wykroczeniami" - bezkarność zapewniona a może jaki zysk by był poza nagraniami???

Margita

źródełka:
http://miastoknurow.pl/1021,policjanci-w-nowych-mundurach.html

poniedziałek, 17 lutego 2014

Z mojej muzycznej półki... Muszka plujka...

Wałów Jagiellońskich stara piosenka na powalentynki...



Muszka plujka


Muszka plujka i żuczek gnojarek   

Stanowili dość dobraną parę.            

Ona była plujka, a on tak jak żuk  

I żyli szczęśliwie, choć mu brakło nóg.                          



Muszka plujka i żuczek gnojarek

Co dzień rano wokół krowiej kupki odprawiali balet.

Ona była plujka, a on nie miał wujka,

A na dodatek jeszcze nie miał nóg ten żuk.



Muszka plujka i gnojarek żuczek

Ona była wierna, on miał kilka innych suczek.

W miłosnej euforii szybko mijał czas,

Lecz to trwało krótko, bo zabił ich gaz.



Taka to historia, smutna, lecz prawdziwa.

Ona była plujka, on był stary dziwak.

Lecz skąd gaz pytacie, cień się plujki błąka,

Tak to słoń zawinił, bo drań puścił bąka.