środa, 14 października 2015

Z mojej półki z książkami... Antyczne kryminały...

Podręczniki do historii pisane są fatalnie! Daty, skomplikowane nazwiska, nieznane miejsca... NUDY! Żadnych wciągających historii, które ożywiłyby pokryte grubym kurzem wydarzenia. Nigdy historii szkolnej nie lubiłam a datówki (kartkówki z dat) przyprawiały mnie o histerię.
 A szkoda - gdyby wtedy wpadła mi w ręce seria "Roma sub rosa" Stevena Saylora - mogłabym pokochać historię miłością namiętną :-). 
Antyczny Rzym widziany oczyma Gordianusa Poszukiwacza jest pełen historycznych odniesień, które nie bolą, postacie historyczne żyją  a obyczaje i realia same wchodzą do głowy...
A, w końcu, to "tylko" kryminały...

Jaka szkoda, że Cycero w podręczniku jest zmarmurowiałym drętwym mądralą, Katylina... równie nudnym spiskowcem a przydługie opisy jego działań wywołują ziewanie. A taki Klodiusz... czy w ogóle w podręczniku jest coś o Klodiuszu i jego siostrze?


Formuła kryminału i wartka narracja podaje prawdziwe historie z umiejętnie dobranymi przyprawami, które doskonale wpływają na bezproblemowe trawienie faktów. Doskonały Falern dialogów pozwala przyswoić tło historyczne tak łatwo jak kiść winogron albo nadziewane figi... Ech!
Cycero - ze swoimi talentami i słabostkami, przystojny i inteligentny Katylina, rozwiązły Klodiusz, wielki Cezar... Jak łatwo wydarzenia wchodzą do głowy... nawet chronologicznie , jak chcą nauczyciele!


Nauczcie się drodzy autorzy szkolnych książek jak dobrze pisać aby nie zamęczyć czytelnika-ucznia na śmierć. Gdyby tak wasze podręczniki leżały na komercyjnych półkach to pies z kulawą nogą bu na nie nie spojrzał - bo i po co!
A jak zbycik zapewniony to i robić się nie chce!

No to niezły panegiryk mi wyszedł :-) 
Jednakowoż jeżeli lubicie historyczne kryminały a nie czytaliście jeszcze Saylora to POLECAM!

Margita




poniedziałek, 12 października 2015

Z mojej półki z książkami... Terapia...

"(...) Dużo później, już jako nastolatek, chodziłem do Klubu Młodzieży Katolickiej, ponieważ Maureen Kavanagh była katoliczką i jego członkinią; i czasem dawałem się zatrzymać albo zaciągnąć na jakieś wieczorne niedzielne nabożeństwo, odmawianie różańca w domu parafialnym albo coś, co nazywało się Adoracja, w kościele obok. Dziwaczny obrządek z mnóstwem łacińskich śpiewów, obłokami kadzidła i księdzem za ołtarzem, podnoszącym do góry złoty przedmiot, który wyglądał jak trofeum piłkarskie. Zawsze czułem się w tych wypadkach zakłopotany-nie wiedziałem kiedy mam siadać, wstawać i klękać. Nigdy mnie nie kusiło, żeby przejść na katolicyzm, chociaż Maureen czasami o tym tęsknie napomykała. Za dużo mówiło się w jej religii o grzechu. Większość rzeczy, które chciałem robić z Maureen, a ona ze mną, okazywała się zabroniona, ponieważ była grzeszna.(...)"

David Lodge to moje niedawne odkrycie. Terapia jest kolejną jego książką, w której, tak lubiany przeze mnie, angielski humor wywołuje śmiech i refleksję jednocześnie. Zwłaszcza, że temat dotyczy... nas 50+ ;-) a konkretnie bólu w kolanie. Że powyższy fragment nic o  bólu nie mówi? Hmm... kolano jest tylko jednym z problemów głównego bohatera i pretekstem do... Oj nie będę Wam streszczać :-). Książka w sam raz na jesień... nie tylko życia ;-).

Margita