poniedziałek, 25 marca 2013

Podróże z ogrodem w tle... Zaklinanie wiosny


Już koniec marca a pogoda płata nam psikusy (chociaż dziwić się nie należy bo stare przysłowie mówi, że "w marcu jak w garncu"). Odziana w ciepłe barchany tęsknie patrzę na zdjęcia z minionego roku. Myślę sobie, że w ramach "zaklinania wiosny" 
PODRÓŻE Z OGRODEM W TLE 
czas zacząć :-)



Tajemnica Arboretum w Wojsławicach...

Tak ukochał swój ogród, że kazał się pochować wśród ukochanych rododendronów, które 60 lat wcześniej stały się jego pasją i początkiem nowego życia. Fritz von Oheimb, twórca wojsławickiego arboretum to postać niemal tak bajkowa jak jego ogród. Chorowite dzieciństwo i młodość miały swoje dobre strony gdyż ustrzegły go przed karierą wojskową, której hołdowała jego rodzina. Wysłano go, więc do Szwajcarii, gdzie na górskich stokach miał ożywczym powietrzem podleczyć swoją astmę. Podczas spaceru, zapatrzony w piękne krajobrazy, zsunął się nagle z wąskiej ścieżki prosto w objęcia śmierci. I tu zaczyna się botaniczna historia, gdyż na drodze młodego Fritza ku przepaści, stanął giętki, obsypany kwiatami rododendron. Czyż można nie zapałać miłością do tak niezwykłej wybawicielki? 


Zachwycony krzewem i jego rolą w swoim życiu hrabia von Oheimb, rozpoczął studia rolnicze a następnie, z kiełkującym pomysłem w głowie, wyruszył do znanych ogrodów i parków w Anglii i Holandii aby  poszerzać fachową wiedzę o roślinach i założeniach ogrodowych. W wieku 30 lat zakupił 150 hektarowy majątek ziemski w Wojsławicach, który stał się kanwą, na której do końca życia, wyszywał roślinami przestrzenne obrazy.

Wojsławice to nie tylko azalie i różaneczniki...


 Jest tu pierwszy, zaaklimatyzowany w Polsce cedr libański, metasekwoja chińska i.... Gatunki i odmiany idą w tysiące...



My jeździmy do Wojsławic co roku, najchętniej w powszedni dzień, przed południem gdy jest pusto i cicho. Mamy ulubioną ławkę w cieniu rododendronów. Siedzimy tam nieraz godzinami napawając się urodą życia, lub myszkujemy wśród zieleni zamykając w klatce aparatu fotograficznego ulotne impresje, które choć nie perfekcyjne technicznie, nigdy się nie powtórzą. 

Warto przyjechać do Wojsławic, odetchnąć pięknem, zainspirować się do własnych pomysłów. I odnaleźć swój własny ogród, niepodobny do żadnego innego…


Kochane, dolnośląskie 50 (pięćdziesiątki) , już niedługo... może spotkamy się pod różanecznikiem :-)

Margita




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)