Już koniec marca a pogoda płata nam psikusy (chociaż dziwić się nie należy bo stare przysłowie mówi, że "w marcu jak w garncu"). Odziana w ciepłe barchany tęsknie patrzę na zdjęcia z minionego roku. Myślę sobie, że w ramach "zaklinania wiosny"
PODRÓŻE Z OGRODEM W TLE
czas zacząć :-)
Tajemnica Arboretum w Wojsławicach...
Tak ukochał swój ogród, że kazał
się pochować wśród ukochanych rododendronów, które 60 lat wcześniej stały się
jego pasją i początkiem nowego życia. Fritz von Oheimb, twórca wojsławickiego arboretum
to postać niemal tak bajkowa jak jego ogród. Chorowite dzieciństwo i młodość
miały swoje dobre strony gdyż ustrzegły go przed karierą wojskową, której
hołdowała jego rodzina. Wysłano go, więc do Szwajcarii, gdzie na górskich
stokach miał ożywczym powietrzem podleczyć swoją astmę. Podczas spaceru,
zapatrzony w piękne krajobrazy, zsunął się nagle z wąskiej ścieżki prosto w
objęcia śmierci. I tu zaczyna się botaniczna historia, gdyż na drodze młodego
Fritza ku przepaści, stanął giętki, obsypany kwiatami rododendron. Czyż można
nie zapałać miłością do tak niezwykłej wybawicielki?
Zachwycony krzewem i jego
rolą w swoim życiu hrabia von Oheimb, rozpoczął studia rolnicze a następnie, z
kiełkującym pomysłem w głowie, wyruszył do znanych ogrodów i parków w Anglii i
Holandii aby poszerzać fachową wiedzę o
roślinach i założeniach ogrodowych. W wieku 30 lat zakupił 150 hektarowy
majątek ziemski w Wojsławicach, który stał się kanwą, na której do końca życia,
wyszywał roślinami przestrzenne obrazy.
Wojsławice to nie tylko azalie i
różaneczniki...
Jest tu pierwszy, zaaklimatyzowany w Polsce cedr libański,
metasekwoja chińska i.... Gatunki i odmiany idą w tysiące...
My jeździmy do Wojsławic co roku,
najchętniej w powszedni dzień, przed południem gdy jest pusto i cicho. Mamy
ulubioną ławkę w cieniu rododendronów. Siedzimy tam nieraz godzinami napawając
się urodą życia, lub myszkujemy wśród zieleni zamykając w klatce aparatu
fotograficznego ulotne impresje, które choć nie perfekcyjne technicznie, nigdy
się nie powtórzą.
Warto przyjechać do Wojsławic, odetchnąć pięknem,
zainspirować się do własnych pomysłów. I odnaleźć swój własny ogród, niepodobny
do żadnego innego…
Kochane, dolnośląskie 50 (pięćdziesiątki) , już niedługo... może spotkamy się pod różanecznikiem :-)
Margita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)