Ale latrynka nie gdzieś tam hen... nie, nie!
Co prawda na zewnątrz ale jakby pod... ręką.
Robisz krok i już urocze czerwone drzwi
z serduszkiem. Nie trza po schodach biegać, tylko hyc ... i już można sobie ulżyć.
Ponieważ przybytek zamknięty był na kłódeczkę, a jedynym "oknem" na świat jawiło się wyrezane serduszko wetknęłam tam obiektywik i....
DUPA! Za czerwonymi drzwiami, za słodkim serduszkiem krajobraz po bitwie! Ciekawe czy efekt to zbyt dużej ilości grochówki czy też efekt fasady...
A zapowiadało się tak miło
Margita
Tak się dobrze zapowiadało a tu taki zong.
OdpowiedzUsuńFajnie o tych kiblach piszesz