piątek, 1 sierpnia 2014

Z mojej półki z filmami...O tym jak Putin kręci film o Debussym... Nowe Horyzonty 2014

I oto ostatni z harmonijki moich biletów na NH - "Debussy" brytyjskiego reżysera Kena Russela.
Obraz utrzymany w konwencji filmu w filmie, czarno biały, na wąskim ekranie, klimatyczny... Charakteryzacja członków współczesnej ekipy filmowej silnie nawiązuje do lat 60 - makijaż w stylu BB, napuchane fryzury, garniturki facetów - miodzio...
I w tym wszystkim twarz jednego z głównych bohaterów (granego przez Vladka Sheybala) - reżysera i równocześnie odtwórcy roli Pierre Louisa, bogatego fotografa i jednego z dobroczyńców Debussy'ego - która nieodparcie przywodzi na myśl...Putina!
Zupełnie nie mogłam poradzić sobie z tym skojarzeniem. Tu nostalgiczne obrazy, piękna muzyka Debussego w tle i... Putin jak królik z kapelusza. Przenikanie się sztuki i rzeczywistości, miłosne wielokąty i samobójstwa i wciąż ten Putin...
szlag by to trafił. 
A jeżeli do tego dodać kontekst - życiorys artystyczny samego Vladka (Władysława) Sheybala - to ta jego putinopodobność zakrawa na chichot historii.

A miało być o filmie :-)
Margita



źródełka
www.ferdyonfilms.com



Z mojej półki z filmami... Żenadka... Nowe Horyzonty 2014

Coś w tym roku nie mam szczęścia do wyborów na NH. Żaden z dotychczas oglądanych filmów, choć każdy pochodził z innego obszaru (baskijski, szwedzki, francuski, węgierski) nie przypadł mi specjalnie do gustu. Obejrzeć się dało, zawszeć to jakieś nowe doświadczenie i poszerzenie (nomen omen) horyzontów, ale zachwytów zero. Miarkę jednak przebrał amerykański, tym razem, film "Głos szpiega"

Dość prostackie kokietowanie Wrocławia Wrocławiem, kilka parlamentarnych (tak, tak parlamentarnych w stylu polskiego parlamentu) odzywek typu:"popierdoliło cię," "odjebało ci" itd., pierdzący Hitler i śpiewająca o swoich cyckach, które odmieniły świat, "komunistyczna Mata Hari" rozminęły się zupełnie z moim poczuciem tego co jest zabawne, warte obejrzenia, interesujące. Film był nudny i płaski jak stół do tego stopnia, że pomimo wabika w postaci reżysera, który miał odpowiadać na pytania "co poeta miał na myśli", znalazłam się w grupie widzów, którzy opuścili salę podczas projekcji. A nie zdarzyło mi się to od lat.

I nieciekawam co było dalej - to oczywiście moje zdanie :-).
Margita