środa, 3 kwietnia 2013

Uroda życia... Senior funeralny

Po świętach...
Po co ten śnieg pada teraz zamiast w grudniu, kiedy wszyscy czekali na niego z takim utęsknieniem?
Białe Boże Narodzenie - marzenie :-))) ALE NIE NA WIELKANOC!?!

Pozostaje mieć nadzieję, że przedzieranie się przez zaspy spowoduje szybsze rzucenie nad-kilogramów sernikowo-pasztetowo-jajkowych :-).

Jakieś propozycje co do fajnych miejsc gdzie kondycji można nabrać przed wiosną?
NORDIC WALKING???
  • http://www.acteam.pl/park_zachodni.html
  • http://www.nordwalk.pl/index.php/jak-zaczac

Z innej beczki - Najśmieszniejsze, że pod hasłem 50+ (wg źródeł) kryją się nie: normalne, pracujące, zadbane, chodzące na zakupy, ploty, kawę, jeżdżące na wycieczki krajowe i zagraniczne, bywające w kinie i teatrze, szczupłe i grube, chodzące na obcasach i w balerinach, itd. OSOBY - tylko SENIORZY pomiędzy 50 a 80-90 rokiem życia, mający potrzeby SENIORALNE - (dobrze, że nie FUNERALNE) kompletna załamka.

Znalazłam takie opracowanie dotyczące 50+ we Wrocławiu i okolicach:
http://as.sektor3.wroclaw.pl/page/raporty/babie_lato_wolontariat_raport_1.pdf

Poczytajcie drogie SENIORKI ;-) - Wszyscy do jednego worka ...

No to wracam do pracy - a później jakaś przebieżka i trzeba zaplanować majową wycieczkę do Pragi :-)

Bądźmy jak przebiśniegi...

Margita

wtorek, 2 kwietnia 2013

Podróże z ogrodem w tle... Prawie jak Sanssouci u stóp Ślęży


KRASKÓW - Reminiscencje wielkanocne


W 1845 roku – równo 100 lat przed … najazdem wschodnich Hunów, Peter Joseph Lenne - światowej sławy ogrodnik, którego ręka i talent stworzyły projekt kompleksu Tiergarten w Berlinie, park krajobrazowy w Petzow, który brał udział w przekształcaniu w bajkę otoczenia wiedeńskiego Schonbrunnu  i spełniał sny władcy w ogrodach Sanssousi , pochylił się nad nowym projektem kompleksu ogrodowo parkowego wspaniałej rezydencji rodziny von Zeidlitz w Kraskowie.

Lenne –zgodnie z ówczesną modą stworzył w dolinie Bystrzycy angielski park krajobrazowy z widokiem na Ślężę, wplatając  w niego przeurocze elementy barkowej architektury ogrodowej.


Nas przywiodło do bram Kraskowa w okolicach Wielkiej Nocy 2010 (a ponieważ jesteśmy troszkę walnięci na punkcie zamków, pałaców itd. przywiedzie nas pod ich bramy wielokrotnie i o różnych porach roku).


Na pałacowych trawnikach wsadzono widocznie cebulki zajączków bo w pierwszych promieniach wiosennego słońca, zakwitło ich całe mrowie... żółciutkich jak, nie przymierzając, kurczaczki :-).

Trafiliśmy też na gekony?


Lwy...

no dobra... lew był jeden (chyba dlatego z taką niezadowoloną miną) ... ale za to kobitek ze skrzydłami zatrzęsienie...


Pierwiastek męski reprezentował goły i nieco zmarznięty grajek mieszkający na środku, pustej o tej porze, fontanny... (taki leniwy, że ciągle by leżał i nie chce za nic stanąć...)


 oraz dwóch groźnych facetów, co prawda bez męskości ale za to w czapkach ;-).


W pałacowej kawiarni byliśmy jedynymi gośćmi (to pewnie przez tą Wielkanoc) i mieli tylko sernik i mazurek (to też przez Wielkanoc). Zjedliśmy sernik (chociaż połowa mojego czekała w domu), ogrzaliśmy dusze kawą i poznaliśmy historię jednego herbu. A było to tak:


Tradycyjny herb Zedlitzów to trzy rybki, tymczasem w Kraskowie mamy herb … klamerkę. Podczas jednej z bitew Zedlitz otrzymał cios szablą. Szczęśliwie jednak ostrze zatrzymało się na klamrze przy ubraniu, co uratowało arystokracie życie. Od tej pory owa zbawcza, choć pęknięta klamerka znalazła się w herbie.



Pora zacząć myśleć o tegorocznej Wielkanocy... Chociaż pieruńsko zimno...

Margita