wtorek, 30 grudnia 2014

Kochajcie ludzi... Rozciąć w pół po długości...

Kochajcie ludzi takich jakimi są...
Innych nie ma...


Właśnie spadłam z drabinki... No prawie...

Podlewałam właśnie kwiatki stojąc na drabince.
W aspirującej do intelektualno - kulturalnej stacji radiowej RMF Classic, która zresztą na tle innych i tak jest OK, dziś porady na temat sylwestrowego menu. Pan kucharz, pewnym głosem instruuje, że na domową imprezę sylwestrową, najlepsza będzie sałatka, np. z awokado. A robi się ją w sposób następujący: "Najpierw trzeba awokado ROZCIĄĆ W PÓŁ PO DŁUGOŚCI..."

Bach!!! ( to dźwięk, który wydała moja drabinka, gdy się na niej, w tym momencie, zachwiałam).

Młody pan spiker z zachwytem kontynuuje rozmowę (uznam, że kulturalny jest i co ma biedaczysko zrobić).

Mogłabym zawołać  "wow" ale mnie to brzydzi więc po prostu spytam:
1. Czy naprawdę nie znane są ludziom (podejrzewam nieśmiało, że jednak ze średnim wykształceniem) takie zwroty jak wzdłuż i w poprzek?

2.  Czy, w związku z tym, przechodząc przez ulicę, przechodzę w pół po szerokości?

3. Czy tort przecinam w pół po ukośności?

Ratunku!!!

Takich rodzyneczków w mediach jest coraz więcej, w mediach opiniotwórczych, misyjnych, na które zrzucają się obywatele w formie abonamentu.

Czas zrobić seppuku  - czyli rozpłatać brzuch jednym lub dwoma cięciami. Pierwsze cięcie - poziomo, z lewej strony na prawą a jeśli mi siły pozwolą, wykonam drugie, pionowe.

W języku pana kucharza byłoby to... Nie, jednak nie podejmę się tłumaczenia!

W NOWYM ROKU, życzę klarownych, poprawnie i precyzyjnie artykułowanych myśli i podciągnięcia poziomu mediów do poziomu średniego (ale z maturą :-)

Margita

źródełka:
log.milvai.pl


niedziela, 28 grudnia 2014

Pret a porter 50+... Zimowa torebka....


Do takiej torebki aż proszą się wysokie skórzane kozaki i cieplutki blezer. Noszenie jej latem byłoby czysta obrazą dla trawy, kwiatów i słońca. Najlepiej jej będzie w otoczeniu płatków śniegu (cha, cha, cha) a przynajmniej w towarzystwie mrozu, bo sama jest cieplutka i ptrzytulaśna. I pojemna na dodatek 
Margita







źródełka:
www.craftsy.com

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Uroda życia... Drugie życie kutii...

Noo tak... Nawet z Last Christmas można przesadzić... Wczoraj z zapałem ubierała choinkę przywiezioną przedwczoraj z... i tu historia też ciekawa:
Jakieś 20 lat temu moi rodzice wraz ze swoimi przyjaciółmi spod Oleśnicy sadzili, u nich na polu, drzewa:  świerki, sosny, dęby itd. Sadzili gęsto bo wszak nie wszystkie się przyjmą itd. Mieli "pecha"... Deszcz padał, było ciepło, znów deszcz padał - wszystkie france się przyjęły. Las urósł gęsty choć oko wykol, w równych rzędach. Dnia pewnego nadleśnictwo przysłało pismo, że trza część rzeczonego lasu wyciąć bo cośtam wyszło na satelicie. To przyjechali my pomóc i tak mamy choinkę. Nie powiem - całkiem ładnie pachnie, jak za dawnych, ekologicznych czasów tylko... duża jest...
No i wczoraj , ta pięknie ubrana choinka sobie stała, światełkami mrygała i oko cieszyła. Z. co prawda napomknął, że cosik krzywo stoi...alem zgasiła go jenem spojrzeniem.... Krzywo... no i co jeszcze!
Przyjechała my friend Bożenka, pije naleweczkę limonkową, zakąsza alkoholizowanymi kokosowymi ciasteczkami -zasłużyła, bo:
a/ czyta mojego bloga - kochana Bożenka!

b/ upiekła rzeczone ciasteczka i twierdzi, ze jej nie wyszły, bo duże czy coś...
No więc siedzimy i oddajemy się plotkom i przyjemnościom podniebienia, nad nami choinka... No świątecznie już tak i miło a tu nagle, nasza choinka, bez ostrzeżenia, płynnym ruchem obaliła się, z wielkim hukiem, na sam środek biesiadnego stołu! Woda z podstawki sie wylała, bombki w drobiazgi, szkło stołowe = skorupy. No armagiedon! Akcja ratownicza została przeprowadzona szybko i skutecznie. Stary Harcerz + 2 dojrzałe organizatorki i byłe przewodniczące, to dobra ekipa na sytuacje "kryzysowe". A cośmy się naśmiali to nasze :-). Choinka została karnie przeniesiona na podłogę i ponownie ubrana...
Ale, al - ja nie o tym miałam!
O kutii miało być!!!
No więc okazuje się, ze nie mam maku a mam ochotę upiec z makiem właśnie ciasteczka. Przypomniałam sobie (tym razem się udało pomimo wieku ;-). W szafce pokutuje od zeszłego roku puszka z kutią. Szuka, szukam... jest! Termin ważności... uffff! Wsio OK. 
Pytanie - czy z tego da się zrobić ciasteczka? 
Odpowiadam - jak najbardziej! Do kutiowej masy (a właściwie do tego co zostało, bo siedzę przy otwartej puszce i piszę) dodałam mąki, proszku, trochę oleju i jajko... Z masy kuleczki, spłaszczyć, wetknąć na "czubek" orzecha włoskiego (BEZ SKORUPKI!!!) i pieczemy. 
Dam znać jak wyszło :-P
Margita

P.S. Choinka stoi i ani drgnie :-)

P.S.2 Ciastka wyszły SUUUUPER!!! Im dłużej leżą tym są lepsze :-)

P.S. 3 WESOŁYCH ŚWIĄT :-)