Gdzie się nie obejrzeć kwitną jak oszalałe. A pachną...hmm - raz fantastycznie - jak to bzy - a innym razem dość podejrzanie...
Okazuje się, że to taka odmiana, która oko cieszy a nozdrza już niekoniecznie. Świetny pomysł do miast - podnosi estetykę, nikt nie zrywa (ten zapach), menelstwo pikników w krzakach nie urządza (przynajmniej w czasie kwitnienia). Czesi łeb mają...

Do feerii barw i zapachów (w sensie pozytywnym) dołączają w Pradze kasztanowce, które w Polsce nieco się zleniwiły i na matury nie zdążyły otworzyć kwiatów.
Trafiłam też na dwa stanowiska, egzotycznego w tej szerokości geograficznej, judaszowca - jeden rósł w małym hradczańskim ogrodzie a drugi na dziedzińcu kościoła maltańczyków na Kampie. Kwiaty na tym dziwnym drzewku wyrastają wprost
z gałęzi.
Poza tym -magnolie, tulipany, grochodrzewy, laurowiśnie itd. itp
A praskie ogrody... marzenie każdego ojca miasta... (no może z paroma wyjątkami).
Przeglądnę tylko fotki i zaproszę Was do kilku.
Do zo
Margita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)