Salon Wyjących Pięćdziesiątek to podróże kobiety >50 po życiu i świecie…
Wpadajcie więc kobiety aktywne, kobiety dojrzałe (i niedojrzałe) emocjonalnie, kobiety >50
i 50<, globtroterki, kinomanki, czytelniczki, filozofki, fotografki i fotograficzki, kobiety ciekawe świata
Faceci j.w. wpadajcie również. Blog >50 działa!
Natkniecie się tu na podróże, ogrody, hlavni mesto Praha (Praga), książki i diabeł wie co jeszcze. Tu wszystko jest możliwe…
W czasach bardziej niż archaicznych odwiedziłyśmy z moją koleżanką Haliną, znaną również jako Małgorzata, malowniczą Gruzję. To tam właśnie spotkała nas kiblowa przygoda w Tbilisi, którą opisałamTUTAJ.
Halina podróżniczką i dobrą obserwatorką jest więc ostatnio podesłała mi parę rarytasików do rankingu.
Zdecydowanie najbardziejujęła mnie za... serce ;-) komfortowa toaleta delux z planety Tataouine... Że nie ma takiej planety??? Ależ zapewniam was, że jest - w końcu to tam wychował się Anakin Skywalker i wylądowała księżniczka Padme Amidala... Czyż nie? A, że Tataouine znajduje się na terenie dzisiejszej Tunezji to już zupełnie inna historia. Jak tak patrzę na ten "ekskluzywny" kibelek to widzę niejakiego Watto w charakterze babci klozetowej :-D. Moim zdaniem pasuje jak ulał! Niech moc będzie z wami...
Hej... Już po letnim urlopie (letnim pod warunkiem, że wrzesień to lato..) Chorwację i inne południowe kraje kocham za błękit... Niebieskość morza i nieba, która wpływa na mnie absolutnie kojąco. Nic mi w tym lazurze nie przeszkadza, ani śmieci na poboczach dróg (do cna wypalone przez letnie słońce), ani chińskie pamiątki na straganach, ani cena piwa w knajpie...
Siedzę tak sobie i patrzę... Brylanciki słońca falują na powierzchni morza, od czasu do czasu trafi się jakiś stateczek, mewa lub rybitwa...
O tej porze roku ludzi (turystów znaczy) prawie nie ma - wioska wszak niewielka - żaden kurort (na szczęście)...
Cisza, fale chlupocą o kamienie... Dostrzegam i doceniam szczegóły... W tej szafirowości wytrwały oleander założył sobie własny, podniebny ogród... Ma go tylko dla siebie... Patrzy z góry na turkusowe morze... Jest ponad wszystkimi, przyziemnymi sprawami... Że miejsce ekstremalne? Zawsze coś za coś...
Margita
"Wpatrzony w błękit chmur na niebie, Ulatam myślą w dal do Ciebie. I z nieb błękitem, drzew szelestem Znowu, jak kiedyś, z Tobą jestem…"
Zdobycie ciekawej niezwalającej cenowo z nóg i, co najważniejsze, gustownej rzeźby ogrodowej graniczy, w naszej kochanej ojczyźnie, z cudem. Szkół plastycznych różnego stopnia mamy w bród ale użyteczność oferty wystawianej przez absolwentów marna okrutnie. "Robio co umio" i dziwią się czemu tak marnie im idzie... Gdy nawet zahaczamy
absolwenta ASP (bo nie artystę wszak jeszcze i być może
nigdy) o ofertę
na oryginalną durnostojkę do ogrodu to.. nie do końca wie o co nam chodzi. Najchętniej dostałby gotowy projekt, ,który może wyrzeźbi, wydmucha lub
wylepi za cenę... Sikających Czernego. Taak - ja mam wymyślać narysować a on... no cóż - tak jest i tyle..
Straszą więc w ogrodach betonowe nagrobne aniołki z parasolkami, nieproporcjonalne, pyzate dzieci z książeczkami, krasnale... całe legiony krasnali....gołąbki, roznegliżowane wyroby nimfopodobne, kaskadowe fontanki ozdobione wszystkim i... wisienką też. Zgroza! Zbieramy więc niebanalne i jednocześnie proste i oszczędne w formie pomysły, ściągamy obiekty zza rubieży różnych, tęsknimy za fajną, ciekawą i dostępną ofertą, która uczyni z naszych ogrodów miejsca zaskakujące, stylowe, piękne i... zindywidualizowane. Bo przecież właściciel ogrodów różnią się od siebie... czyż nie?