I tak znalazłyśmy się w Miedziance na Festiwalu reportażu - Miedzianka Fest.
O tym jednak w następnym poście :-)...
Ad cuprum...
Jedziemy sobie (ku naszemu niepomiernemu zdumieniu) czyściutkim, nowiutkim pociągiem z Wrocka do Janowic Wielkich. Siedzimy, gadamy, oglądamy ludzi przechodzących mimo. Gawędzimy z niezwykle, POWTARZAM, niezwykle miłym
i uprzejmym konduktorem. Ja korzystam ze zautomatyzowanego pociągowego kibla, który jest czyściutki z papierem i bieżąca wodą (więc o czym tu pisać ;-).
Bożenko, mówię, do toalety idź - kobiety w naszym wieku powinny sikać wtedy gdy jest taka możliwość a nie wtedy gdy się chce... Wtedy może nie być możliwości... I takie tam. Bożenka odmawia, z uporem godnym lepszej sprawy, twierdząc, że ona na dworcu w Janowicach...
Hmmm - ryzykuje kobita ale dorosłą jest.
Miętki głos w głośnikach oznajmia, że Janowice tuż, tuż. Wysiadamy na nowiutki peronik ze świetlnymi tablicami, wypukłymi guzkami przy krawędzi peronu, ławeczkami...
No miodzionio.
Bożenka dziarsko gna w kierunku dworca... znaczy kibla a tu... zaskoczka?
Standardowo obliszajowany dworzec z zamkniętymi, na głucho dźwierzami szybciutko sprowadził ją do małodworcowej rzeczywistości.
A pęcherz ciśnie!
Vis a vis dworca przycupnął kiosk ze wszystkim więc pytamy pani gdzie tu najbliższa toaleta jakaś... Mina pani... BEZCENNA!
W końcu zasugerowała wizytę w restauracji. Idziemy! jednakowoż rano jest i knajpa zakluczona.
A pęcherz ciśnie!
Nic to - do Miedzianki droga przez las prowadzi, więc stare turystki sobie poradzą :-)
Z pustymi już pęcherzami, rączo gnamy ku Browarowi Miedzianka, gdzie pierwsze ze spotkań Festiwalu ma się rozpocząć. Ludków jeszcze mało, więc siadamy w spokoju i uzupełniamy stracone co dopiero płyny ustrojowe.
Wokół koronowane głowy polskiego reportażu. Z tym wymieniamy ukłony (znamy się z wielu spotkań) z tamtym uśmiechy (j.w.) z jedną panią chwilę rozmawiamy...Czas się przędzie... Pęcherz się wypełnia...
Tu już żartów nie ma - przed nami wycieczka po znikniętej Miedziance.
Telefon w garść i... jak miło :-) I ten ślicznie wkomponowany szlaczek z miedzianych kółek
Jednak nie to było warte uwiecznienia, oj nie :-)
Na drzwiach kabiny wsiała sobie taka oto informacja:
Cudne podsumowanie początku miedziankowej przygody... Człowieku - nie irytuj się :-D
Margita
źródełka:
http://www.rynek-kolejowy.pl
http://mapio.net
Salon Wyjących Pięćdziesiątek to podróże kobiety >50 po życiu i świecie… Wpadajcie więc kobiety aktywne, kobiety dojrzałe (i niedojrzałe) emocjonalnie, kobiety >50 i 50<, globtroterki, kinomanki, czytelniczki, filozofki, fotografki i fotograficzki, kobiety ciekawe świata Faceci j.w. wpadajcie również. Blog >50 działa! Natkniecie się tu na podróże, ogrody, hlavni mesto Praha (Praga), książki i diabeł wie co jeszcze. Tu wszystko jest możliwe…
- Strona główna
- Nieuporządkowany ranking kibli...
- Podróże z ogrodem w tle...
- Praga o 6.00...+ Czechy w dzień i w nocy...
- Z mojej półki z...
- Wrocław, Wrocek, Wroclove... odkrycie...
- MRUGAWKI
- Uroda życia...
- Kochajcie ludzi...
- Myślownia na dziś...
- Pret a porter 50+
- Na pohybel wrogom kobiet.... spirytualia ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Haha genialna instrukcja anty-szarapniowa. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńW każdym kiblu taka powinna być :-)
Usuń