piątek, 9 maja 2014

Pret a porter 50+.... Masz haka?

Kobiety nie mają lekko... Nie, nie chodzi mi o problemy z konwencją o zakazie bicia żon i córek - to mały pikuś.  Mam na myśli rzecz strategiczną i codziennie utrudniającą życie milionom przedstawicielek płci pięknej... słabej... paniom... w ogólności. Przez chwilę pomyślałam, że w czasach gender to może i panom też.
Ale do rzeczy. 
Kobitki noszą ze sobą torebki. Rzecz to ogólnie znana, przyjęta i będącą źródłem radości i dochodów tak wielkich projektantów jak i handlarzy z bazaru.

Kobieta, z tą torebką, wędruje wszędzie: do banku, do sklepu do kawiarni i restauracji, do teatru... W niektórych miejscach siada i... zaczynają się schody: co zrobić z torebką? 

Savoir vivre podaje, że na wielką galę (teatr, opera, przyjęcie) zabieramy malutką torebeczkę i, w przybytkach kultury, kładziemy ją obok siebie na siedzeniu a w przybytkach gastronomii na stole obok nakrycia, lub między oparciem krzesła a 4 literami. Cha, cha,cha... dawniej, i owszem, poręcze między teatralnymi fotelami były pełne, więc torebeczka tkwiła sobie tam bezpiecznie ale dziś? Został sam podłokietnik i torebka ląduje na kolanach... Podobnie na przyjęciu. Na stole raczej nie jest zbyt plamobezpieczna a z tyłu... wdzięczne łuki , ażury i gięcia krzesła niczego nie przytrzymują i torebka ląduje na podłodze lub znowu kolanach. 

Nie lepiej jest w zwykłych restauracjach czy kawiarniach. Pół biedy gdy krzesło ma, w miarę, kanciaste oparcie a torba długi pasek. Można ją w tedy zawiesić ale... to tylko pokusa dla złodzieja. Gdy oparcie jest obłe lub torba ma krótką rączkę, pozostaje umieścić ją na krześle obok (często tak robię, nawet przystawiając sobie siedzisko od innego stolika na co obsługa nie patrzy zbyt przyjaźnie... torebka nie zamówi piwa) lub postawić na podłodze (zgroza.. nie stawia się torebki na podłodze bo kasa ucieka ;-). Można ją oczywiście położyć na kolanach... ale jak tam upchnąć nasze codzienne, wielkie torby. Koleżanki w niedoli wiedzą o czym mówię. 

Nawet idąc gdzieś w interesach, nie ma gdzie tej torebki kulturalnie upchnąć. 

A wystarczy mały haczyk... przykręcony pod stolikiem w knajpie, pod ladą w banku, pod biurkiem w biurze itd. Wymyślono już takie patenty... niestety nigdzie się z nimi w Polsce nie spotkałam.
 
 
 








No cóż, trzeba sobie jakoś radzić, jak powiedział góral, zawiązując buta dżdżownicą. Zaopatrzyłam się we własny hak. Składany, niewielki, mieszczący się nawet w kopertówce z łańcuszkiem. Gdy wieszam na nim moją torebkę ścigają mnie (a właściwie hak...a) zazdrosne spojrzenia kobiet.


  Manie haka w dzisiejszych czasach to skarb... w każdym aspekcie...

Miejcie więc haki i korzystajcie z nich bez ograniczeń dla swej wygody.


Margita

  

P.S. Przypominam projektantom toalet w miejscach publicznych (kina, galerie handlowe, knajpy itd, że porządny, wytrzymały i duży hak w kabinie, czyli "oczku" nie jest luksusem, tylko niezbędnym elementem, tak jak papier toaletowy. Pozdrawiam
M.
 
 źródełka:
talkcontract.contractdesign.com
www.houzz.com572 × 290
www.wholesalecentral.com633 × 404
www.webstaurantstore.com828 × 478tablica.pl



  

1 komentarz:

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)