piątek, 30 maja 2014

Kochajcie ludzi.... Piracka solidarność...

Armagiedon, jak mawiał mój wujek... totalny armagiedon! Pół godziny deszczu i gospodarz Euro 2012 oraz Europejska Stolica Kultury 2016, zablokowany na amen. Na nic zastępy dzielnych strażaków ściągnięte z połowy Polski na okoliczność opadów gwałtownych, na nic pompy i węże! Miasto Wrocek zmieniło się w 30 minut w jedną wielką kałużę.
Miałam niewątpliwe szczęście znaleźć się w samym środku tego wiekopomnego wydarzenia, zdążając z Metalowców na Karłowice swoją nisko zawieszoną "srebrną strzałą" marki lanos.
W strugach deszczu dotarłam z trudem do auta, już stojącego po ośki w wodzie i miast rozsądnie zawrócić pod dach i przeczekać - wsiadłam. W moich - nomen omen - czółenkach wody po brzegi. Wylewać? Narażając się na wlanie deszczu z góry do auta czy odstawić pełne - narażając podłogę na zalanie podłogi podczas manewrów. Wygrało - wylewać! Dwa szybkie ruchy, mokra głowa i ramię ale czółenka puste - choć mokre. Mówi się trudno. Wszak nie zna życia, kto nie służył w marynarce.... Wyjeżdżam zza winkla na rzeczonych Metalowców a tu.... jezioro. Myślę - niedobrze... ale zjechać nie ma gdzie, z góry się leje, jadę! Wszak powolutku jakoś się doturlam do Legnickiej z, w miarę, suchym silnikiem. Aż tu nagle fala wody zalewa mnie z lewej flanki. Myślałam, że to co najmniej żółta łódź podwodna ale nie! To tylko rodzimy Jacek Ćwirćwirek wczuwa się w rolę pirata dla ubogich... Pomyślunku brak, solidarności - ZERO!
Wszystkie panie o najstarszym, ponoć, zawodzie świata zgromadziły się obok mnie na siedzeniu pasażera! Ale nic to (jak mawiał Mały Rycerz) jadę...
Powoli, żeby krzywdy, i tak mokrym na wskroś, przechodniom ani współcierpiącym za kierownicami nie robić... Luuut! Znów atak z lewej burty! Kolejny niedorobiony adept szkółki jeździeckiej "królowie szos" wyprzedza zawadiacko,  zalewając wszystko i wszystkich. Liczba panienek lekkich obyczajów w moim aucie zaczyna zbliżać się do masy krytycznej. Już Legnicka! Natykam się na zatopione auto, które omijam z duszą na ramieniu. Zaczynam rozglądać się za pagajami ;-). Przede mną wody niezmierzone. Jakoś idzie - chyba trafiłam na płyciznę czyli bród :-).
Chlast! Tym razem z prawej burty! Noo oczywiście! Wszak Legnicka 3 pasy ma! Skoro ja jadę lewym to środeczkiem pomyka piracik Rabarbarek solidarnie zalewając sąsiadów... Ach i.... siebie przy okazji! Trochę się poluźniło w aucie bo część panienek opuściła posterunek i, prawdopodobnie przeniosła się do Rabarbarka, który rozkraczony na środku swojego toru wodnego

wali pięścią w kierownicę :-) Suuuuuper :-) Mała rzecz a cieszy.  Jadę dalej… Już, już mam skręcić w kierunku Mostu Milenijnego i co widzę…. Staw ogromny… Chyba czas żagle podnieść i wezwać panienki do wyciągania szotów…. Chluuuup – znów z prawej... Sprawdzam szczelność drzwi - OK! Kolejny, odmóżdżony pseudopiracik popierdziela jak zaopiumowana krowa... Nie poradzisz... Wszak nie zna życia kto nie służył w marynarce.... Długo by opowiadać o moim rejsie i kolejnych, solidarnych atakach korsarskiej, małofiutnej braci. Udało mi się dotrzeć do portu - co prawda musiałam jechać AOW ale... nikomu nie udało się zatopić "Srebrnej strzały"!
Po drodze mijałam wiele wraków wyrzuconych na brzeg lub tkwiących w odmętach. I tak się zastanawiam, ile z nich  padło ofiarą własnej nieostrożności czy nieszczelnej konstrukcji a ile zostało załatwionych przez pustoczaszkich współużytkowników dróg solidarnie nieoddających się myśleniu czy choćby krótkiej refleksji o konsekwencjach swoich działań. 
Ot... życie...
Margita

źródełka:
gadzetomania.pl
giznet.pl
prawojazdyportal.pl
cityofwatsonville.org
krakow.gazeta.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)