Na Szumawie lubią słonie... Serio!
W Prachaticach - miasteczku kipiącym od sgraffito (jest ich podobno najwięcej w Czechach) na ścianie jednej z kamienic króluje słoń. Wielki jak słoń. Z wielką trąbą. Sgraffito nie nawiązuje do 3 króli ... a gdyby nawet to oni na wielbłądach wszak... Cała ściana jawi się jak komiks z przeszłości tylko bez dymków.
Kolejny słoń stoi sobie w arkadzie zamku Rožmberk, znosząc ze stoickim spokojem to, że kużden jeden turysta włazi mu na grzbiet i robi sobie fotkę. Plecki ma więc wygładzone i czyściutkie, więc nie ma co narzekać ale... dlaczego słoń?
Jest też wielki słoń przy knajpie nad Jeziorem Lipno - nadałam mu miano słonia trojańskiego bo można mu do brzucha wejść po drabince i świat zewnętrzny oglądać przez dziurę w brzuchu a jakby co - dać się przemieścić na teren wrażego państwa-miasta... Niestety nie strzeliłam mu foci a w sieci coś nie mogę znaleźć :-(.
Czesi lubią słonie - i nie tylko na Szumawie. Przecież zaraz za granicą na Kralickim Śnieżniku stoi sobie słoń... Malutki ale na wysokim, kamiennym postumencie. DLACZEGO ZNOWU SŁOŃ?????
Czy ktoś jeszcze zna jakiegoś czeskiego Trąbalskiego?
Margita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)