Czeski Krumlow.... bajkowy czyli pochatkowvy |
W tym roku zrobiliśmy
bunt świąteczny i zamiast obżerać się jajkami, białą kiełbasą i
makowcem, daliśmy dyla do Czech. Tym razem na dalekie południe na
Szumawę.
Ten rejon był dla nas carte blanche :-). Zakopałam się na czas jakiś w "wyszukiwaczach atrakcji" i zostałam wessana przez miejsca tyleż piękne co zupełnie nam nie znane.
Ten rejon był dla nas carte blanche :-). Zakopałam się na czas jakiś w "wyszukiwaczach atrakcji" i zostałam wessana przez miejsca tyleż piękne co zupełnie nam nie znane.
Szybka wymiana e-maili - noclegi zaklepane między górami a architekturą, torby do auta i wioooo.
Dzień pierwszy - Z Wro na Szumawę to ponad 450 kilosów więc wyjechaliśmy rankiem...
Dzień pierwszy - Z Wro na Szumawę to ponad 450 kilosów więc wyjechaliśmy rankiem...
A kwiecień plecień bez żadnego opamiętania, jak pijany Bachus, raz wylewa butelkę ze słońcem a za 5 minut chlapie zawieją śnieżną, że nic nie widać... Hmmm - taka praca.
Krumlowski most płaszczowy w dwóch odsłonach |
Dzień drugi - Czeski Krumlow - Unesco i takie tam... Jest cudnie - Sobota Wielkanocna (czyli czeska Biała Sobota) to czas kompletnie poza sezonem! Ludków mało, ci co są to ci co są zawsze - Japończycy (a może Koreańczycy?) oraz Rosjanie. Czyli tak jakby stały fragment gry.
Choć to poza sezonem - za parking kasują jak w szczycie ale.... sami chcieliśmy :-).
No więc pochadkowy (bajkowy) Krumlow... Wkraczasz (dokładnie tak WKRACZASZ) do miasta pod płaszczowym mostem i przed tobą otwiera się miasteczko Królewny Śnieżki: wieżyczki, ornamenciki, sgraffito, wąziutkie kręte uliczki, schodki w dół, schodki w górę, wielkanocny jarmark - szaleństwo! Jest urokliwie, zabytkowo, trochę teatralnie... Obchodzimy miasteczko od frontu i... od zaplecza :-)... (Zaplecze czyli tyły w następnym odcinku). Krumlow spełnia wszelkie oczekiwania - cudnie, drogo i... czesko... Choć to poza sezonem - za parking kasują jak w szczycie ale.... sami chcieliśmy :-).
To okres Vielikonocny więc... rozpoczynając od Wielkiego Czwartku (po czesku to Zielony Czwartek) podawane jest zielone, wielkanocne piwo! Tak, tak ZIELONE!
To czeski sposób na świętowanie. Żadnych jajec w koszyku i świątecznych śniadań (my dostalismy na śniadanie wielkanocne omlet - z jajek w końcu - posmarowany musztardą i klekesem keczupu, ozdobiony korniszonami i pomidorami a do tego coś w rodzaju zapieczonego z kiełbasą i ziołami pasztetu z ziemniaków. "No i co się dziwisz" jak mawiała bohaterka Jasminum. Jesteś w Czechach! Zielone piwo (nota bene drogie jak diabli) świetnie komponuje się z ogrodami... Napici, zupełnie niezłym Zelenym idziemy dalej grasować po Krumlowie.
Na rynku trafiliśmy na czeski jarmark wielkanocny z pisankami (i owszem), przeróżnym badziewiem, szkłem i czeskimi do bólu (dosłownego!) wielkanocnymi rózgami.
Czeskokrumlowski zamek ma swoje ogrody... trzeba się wspiąć do nich mostem i jeszcze kawałek. O tej porze roku nie są imponujące ale gdy już przyjdzie wiosna... jest się czym pozachwycać.
Fontanny i pięknie, po francusku strzyżone żywopłociki...
Altanki....
Musimy tam wrócić o bardziej kwietnej porze roku...
Margita
źródełka:
www.fotoalpy.cz
www.zamek-ceskykrumlov.eu
www.castle.ckrumlov.cz259 × 330
historie.nczk.cz
www.unesco-czech.cz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)