Nie dość, że człowiek zachowuje kondycję, chudnie tu i ówdzie to na dodatek ma mnóstwo czasu.
Tak, tak - calutka godzina dla siebie!
Sam na sam ze sobą! Poza nożnym napędzaniem roweru mogę robić co chcę :-)
Jadę sobie, myślę, patrzę, obserwuję ludzi, zmieniającą się przyrodę, zwierzątka...
No choćby dzisiaj...
Myślałam o nowym tekście na bloga
i o tym gdzie namierzyć bezspalinowego mniszka na nalewkę a tu mniszki wzdłuż wału nadodrzańskiego się śmieją - spalinowe niestety ale i tak cudne, słoneczne, żółciutkie... W parku ziarnopłon się wychyla mrugając w cieniu drzew jak okruszki słońca... I wiewiórki śmigają z drzewa na trawę i znów w górę... piękne, rude, zwinne...
Przy rowerowej ścieżce ktoś rano skosił trawnik, oddały głowę mniszki ale zapach.... bezcenny - pół drogi w takim kośnym aromacie. Niby przy ulicy a nie jak w ogrodzie :-0. A na końcu, za murek ktoś coś produkuje co pachnie świeżymi poziomkami. Ot tak - przez ogrodzenie przesącza się delikatny zapach.
Godzina minęła jak z bicza strzelił. Tekst na bloga jest gotowy a przede mną jeszcze godzina z powrotem. Moja!
Więc na rower miły bracie... i siostro ;-)
Margita
A na mniszka jadę w sobotę :-)
źródełka:www.fowberry-alpacas.com
Wspaniała wiewióra!
OdpowiedzUsuń