Prawdą jest, że czasy swobody wypowiedzi nie stanowią dobrej pożywki dla satyryków. Dowcip albo obumiera, albo staje się toporny (ciemny lud to kupi) albo komercyjny.
Normalka i nie ma się czemu dziwić. I satyryk musi rachunki płacić i jeść. Zycie.
Za to to, że w otoczeniu nie dzieje się najlepiej satyrycy-artyści wychwytują doskonale (ci oczywiście, którym na mózg nie padło - no ale z chorych podrwiwać nie uchodzi) i ożywają jak, nie przymierzając, róże pustyni. Radość to prawdziwa dla moich komórek mózgowych choć przyczyna radosna średnio jest.
A Mleczkę Andrzeja cenię za finezyjnie ostre pióro i niepoprawność wszelaką. Jego stare rysunki wycinane z ITD znalazłam właśnie niedawno w zapomnianej (nomen omen) teczce;-).
A dziś proszę brzytewka znowu tnie :-D
źródełka:
www.mleczko.pl
Salon Wyjących Pięćdziesiątek to podróże kobiety >50 po życiu i świecie… Wpadajcie więc kobiety aktywne, kobiety dojrzałe (i niedojrzałe) emocjonalnie, kobiety >50 i 50<, globtroterki, kinomanki, czytelniczki, filozofki, fotografki i fotograficzki, kobiety ciekawe świata Faceci j.w. wpadajcie również. Blog >50 działa! Natkniecie się tu na podróże, ogrody, hlavni mesto Praha (Praga), książki i diabeł wie co jeszcze. Tu wszystko jest możliwe…
- Strona główna
- Nieuporządkowany ranking kibli...
- Podróże z ogrodem w tle...
- Praga o 6.00...+ Czechy w dzień i w nocy...
- Z mojej półki z...
- Wrocław, Wrocek, Wroclove... odkrycie...
- MRUGAWKI
- Uroda życia...
- Kochajcie ludzi...
- Myślownia na dziś...
- Pret a porter 50+
- Na pohybel wrogom kobiet.... spirytualia ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To znowu ja:)
OdpowiedzUsuńWracam do służby zdrowia...coś wiem na jej temat bliżej.
Proste .Jeżeli by było współfinansowanie,jak w Czechach, nie byłoby u nas kolejek.To trudno zrozumieć,to trzeba popracować wiele lat i zobaczyć ile ludzi chodzi z nudów ,z samotności ,braku pracy...do lekarzy.
Jak widzisz,czytam poprzednie opowieści.
Pozdrawiam .I
Ogromnie mi miło :-D
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, że przy współfinansowaniu kolejki były by mniejsze... jednak znając te wszystkie czarne dziury, również w służbie zdrowia, obawiam się, że współfinansowanie z czasem zmieniłoby się w finansowanie ;-). Coś tak jak z podatkiem drogowym... Włożyli go w cenę paliwa... a za autostrady i tak trzeba płacić.
A co do samotnych, którzy chodzą do lekarza "dla towarzystwa" to smutny znak naszych czasów - nie dość, że są "sierotami społecznymi" i na dodatek nie mają znajomych, przyjaciół to jeszcze przez całe życie nie potrafili wykształcić i rozwinąć w sobie żadnej sfery osobistych zainteresowań i wewnętrznej niezależności. Argument o braku pieniędzy mnie nie przekonuje bo zebranie grupy znajomych i pójście na kilkukilometrowy spacer wałami nadodrzańskimi, wybranie się na wolontariat albo zorganizowanie wspólnego oglądania ciekawego filmu w domu przy herbatce składkowej - czyli domowy DKF, zapisanie się na unijny program komputer dla seniora czy coś tam nakładów nie wymaga :-)...
Ale się rozpisałam ;-)
Już nie pamiętam kiedy się nudziłam a i umrzeć mam zamiar w trakcie jakiegoś zajęcia ;-)
Przekazuje dużo ciepłych myśli
M.
Do M
UsuńTrzeci raz zaczynam i...ucieka w byt wirtualny:).Bo to tak ,jak robi się jeszcze coś innego:)
Ustaliłyśmy,że tak jest ,że nie chce się ludziom ,że nie mają pieniędzy itp Wymówek sporo ale zawsze podobne .Że same ,że nie ma z kim.
Często rozmawiam z moja siostrą z za oceanu,i ona tez próbuje zrozumieć ,o co chodzi Polakom.
Moja B chodzi na basen z 80 i 90 latkami -oni nie mogą spać a moja siostra rano ma więcej czasu,zajęcia chyba od 7 rano:).Po ćwiczeniach idą razem na...sama nie wiem na co .W rozumieniu Polaka to na nic:) .Bo jedzenie w tym wieku...to już lepiej nie za dużo ,picie...tez nie .Poza tym wracają samochodami...soki niezdrowe:) i czasami jak podsumuje to połowa piła wodę:))).Ale sobie poopowiadają ...nie gdzie kogo boli tylko...gdzie kto ostatnio był.Cieszą się ,że mają nowy rozrusznik:) naprawdę to radość ,że ubezpieczenie pokryło bo...mogli polecieć do Szwecji.
U nas to chyba by odebrali jako baśń fantasty:)
A ,miałam odpowiedzieć gdzie byliśmy na Sylwestrze.
Kino "Luna "Warszawa.
Młodzi panowie ,wesoło nam scenki przedstawiali ale nie aż tak nowocześnie jak u Agaty Duda-Gracz:).Muzyka była ,jedzonko było .tańce było do 2 .A o 2 rano -przedpremierowy pokaz filmu "Zupełnie Nowy Testament".Dla mnie świetny film bo i francuski i sympatyczny:)I tak o 4.30 oglądaliśmy Warszawę ,już stali ludzie na przystankach ,przypominaliśmy sobie młodość bez samochodu ..Przed nami było 100 km ...do domu i łóżka:)
Pozdrawiam .I.
Nie możesz być prawdziwa! Tacy ludzie nie istnieją ;-)
OdpowiedzUsuńNie dość, że Zupełnie Nowy testament Cię nie obraża to jeszcze uważasz, że jest świetny to na dodatek chce ci się jechać 100 km na balety i włóczyć się o noworocznym świcie... Skandal ;-).
A co do 80-90latków w stanach to mogli by sobie podać rękę z moimi Rodzicami. Moja Madre 80+ zapiernicza co niedzielę na Ślężę - mniej lub bardziej skutecznie wywlekając z łóżek potencjalne towarzystwo. Niestety nie swoich równolatków (przecież oni chorzy, zmęczeni, mają prawnuki, a w ogóle po co i takie tam) ale nas "młodziaków". Tnie pod górę, my (jednak zaprawieni)za nią z jęzorami do pasa a ona co pewien czas przystaje, niewinnie się odwraca i pyta "nie za wolno idę?" No i jak tu z takimi genami w domu siedzieć?
Mnóstwo serdeczności :-)
M.