Wczoraj (w niedzielę - przedostatnią przed świętami kiedy 90%statystycznych gospodyń domowych sprząta) odwiedziłyśmy z moją przyjaciółką B. targ w Młynie Sułkowice. No czegóż tam nie było... A jako że święta za pasem świąteczne motywy powtarzały się "często gęsto": nowiutkie , chińskie stroiki i kulawe , mocno zużyte sztuczne choinko-drapaki, szyszki złocone
i srebrzone, obrusy, serwetki, serwety w renifery, gałązki ostrokrzewu a choćby tylko czerwone, przywiezione
z wystawek talerze z odpowiednim , miłym sercu motywem, stojaki pod żywe, świąteczne drzewko
w formie zielonych mis ze śrubunkiem, a ponadto wszytko co tylko można by ewentualnie pod rzeczone drzewko wetknąć.
i srebrzone, obrusy, serwetki, serwety w renifery, gałązki ostrokrzewu a choćby tylko czerwone, przywiezione
z wystawek talerze z odpowiednim , miłym sercu motywem, stojaki pod żywe, świąteczne drzewko
w formie zielonych mis ze śrubunkiem, a ponadto wszytko co tylko można by ewentualnie pod rzeczone drzewko wetknąć.
Kręciłyśmy się między "stoiskami' czas długi, patrząc okiem myśliwego czy coś da się upolować. Tu ceny, jak na miejsce zbyt wysokie, tam oferta mało ciekawa, choć sam klimat bazaru nie do podrobienia. w pewnym momencie B. przyuważyła w, ustawionych wprost na ziemi kartonach, komplecik - cacuszko: filiżankę z dwoma spodeczkami. Malutką, z ładnym srebrnym ornamencikiem. "Myślisz, że będzie dobra na espresso i spodoba się Dorocie?" Myślę, że tak - odpowiedziałam i B., ze zdobyczą w ręku, pyta sprzedawcy (z pięknym czerwonym nosem i głębokim sznapsbarytonem) o cenę. "Wszystko szkło po złotemu" ... "Ma pani 3 sztuki to 3 złote". B. zerkneła - faktycznie filiżanka + 2 spodki = sztuki 3 jak nic! Jak to cena potrafi zelektryzować klienta. Na hasło
"po złotemu" zaczęłyśmy intensywniej grzebać w pudłach. B już nic nie znalazła,
ja natomiast wyszukałam porcelitowy pojemniczek na rożne różnosci + solniczkę
i pieprzniczkę w kształcie gruszek. 3 sztuki = 3 złote. po uiszczeniu stosownej opłaty odeszłyśmy w pełni usatysfakcjonowane. Przyjemność zakupu (czyli ilość endorfin wrzuconych do mózgu) taka sama jak przy kupnie Rosenthala i sreber a ponieważ było "po złotemu" zostało nam jeszcze na kolejną endorfinową porcję.
Margita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)