czwartek, 16 października 2014

Uroda życia... Weekendowe obietnice...

Dziś piąteczek... ulubione słowo wielu (jeżeli nie większości) z nas. Piątek weekendu początek! Nareszcie weekend! Mam tyle planów!
Przez cały tydzień myślę, że w weekend:
  • pójdziemy do kina...
  • pobiegam...
  • w końcu uszyję te 4 poduszki....
  • zadzwonię do koleżanki...
  • wstaniemy raniutko i pojedziemy w góry...
  • zrobię porządek w szafce w kuchni...
  • ugotuję w końcu...
  • wyjedziemy za miasto w poszukiwaniu jesieni....
  • spotkamy się z przyjaciółmi...
  • w końcu kupię sobie....
  • zamówię te zdjęcia...
  • ............
  • .............
  • ........
 Wychodzę w piątek z pracy i śmigam do miasta - w inne dni nie mam czasu.
Mam chęć na nowe buty i może.... żakiecik... i takie tam. Jadę właśnie autobusem gdy przypominam sobie, że dziś piątek - jedyny dzień kiedy mogę wpaść do biblioteki wymienić książki. Zmiana planów. Jadę do domu, biorę książki, biegnę do biblioteki oddaję, pożyczam, wracam.... Jest już prawie 18.00. Z zakupów ciuchowych nici - nie miałam zamiaru iść do galerii ale pobuszować po małych sklepikach a one max do 18.00. 
Miałam coś wrzucić na ruszt w mieście ale... jestem w domu... no to zaglądam do lodówki.... jak to w piątek- Spitsbergen. Nie chce mi się iść do sklepu - wrzucam co jest i.... skoro już byłam w tej bibliotece... uwalam się z przyjemnością w sypialni... no wcześniej kawkę sobie zrobię, żeby później nie wstawać... Leżę i czytam - książkę na kindlu - te papierowe dla Z. przyniosłam...
Wraca Z. całe szczęście, że jest głodomorem więc po drodze zrobił zakupy. Poza tym lubi gotować... zwlekam się, żeby chociaż jakiś wkład w przygotowanie posiłku dać z siebie... rozpakuję te zakupy.
Kochany Z. - nie zeżarł sam wszystkiego - podzielił się z molem książkowym.
Nie wiem która jest godzina, ale Z. z nową książką leży obok i czyta. 
Mimochodem ustalamy, że jutro rano ustalimy co robimy w weekend.
Jest fantastycznie...

sobota
Rano pijemy kawę i Z. idzie do pracy - taką ją ma... a ja... mam plany j.w. ale książka jest naprawdę wciągająca. Żeby być z sobą w zgodzie sprawdzam pogodę... dziś ma nie padać... wysyłam sesemesa do Bożeny... akurat sprząta... a książka czeka... na zakupy samej mi się nie chce... Poczytam jeszcze chwilkę a później j.w....
Rzut oka na zegarek...???????????????????????????
Co? Już 16.00????????????????
Dobrze, ze Z. nagotował wczoraj furę żarcia to zdążę jeszcze przed jego powrotem odgrzać.. Kaszka do mięsa będzie (bo ziemniaki to sami wiecie, obieranie itd... a poza tym dla zdrowotności ;-). Ufff... zdążyłam :-). No głupio by było wykazać się 100% lenistwem - wystarczy 90%.



Teraz możemy j.w. - sama jestem ciekawa co się uda tym razem... 

Acha... czytanie (jak zwykle) przerwałam w bardzo ciekawym miejscu więc.... 
Margita


źródełka:canadianmusichalloffame.ca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)