czwartek, 21 czerwca 2018

Nieuporządkowany ranking kibli... U Pepika...

"Porzućcie wszelką nadzieję którzy tu wchodzicie" - tak mówiłam po wyjściu 
z nieudanej "Czeskiej", która udaje czeską knajpę we Wro (KLIKNIJ)
Dla mnie czeska knajpa jak czeski film musi mieć w sobie jakieś jajo... 
No i właśnie -  niedalekości i niebliskości Rynku zakotwiczył się Pepik Pub, którego hasłem przewodnim jest cytat ze Szczygła:

Jestem przekonany, że Pan Bóg wymyślił Czechów,
by wprawić Polaków w dobry nastrój.


 No i Pepik taki jest - bez pretensji, 
z krótkim smacznym, akceptowalnym cenowo, menu i piwem czeskim nie 
"z tanka" tylko z kija lub lachvy...





 Opat, Kozel, Svijany, Litovel... co komu pasi dla poprawienia nastroju:-)
Na ścianach pocztówki, fotki z czeskimi "celebrytami" - nie wiem czy nawiedzili Pepika czy nie i każda wersja jest OK.
Przemiła kelnerka chętna do pogawędki...
Pepikowy wafelek - nie kartonowy tylko "drzewniany"...
Klimat... Miło... 

 A gdy piwo wypełni już pęcherz po brzegi, wystarczy rzucić okiem na ścianę i tam kierunkowskaz mówi, ze do zachoda tylko 0,005km... czyli rzut kuflem :-)








Dla porządku wrzucam Pepikowy kibelek - jest OK - lepsiejszy niż większość czeskich.
Jak stwierdziła Natalia Polacy nie zaakceptowali by już takiego standardu jaki jeszcze uchodzi w Czechach.
Coś w tym jest :-)

Do zobaczenia - jak nie na piwie to w zachodzie ;-)
Margita