środa, 28 sierpnia 2013

Uroda życia... Gniazdowanie


Kiedyś, gdy każdy z nas miał inne miejsce zamieszkania ciągnęło nas w świat. Świat był tym miejscem gdzie byliśmy razem. Razem przeżywaliśmy wschody i zachody słońca, poznawaliśmy nowych ludzi, odkrywaliśmy starych przyjaciół, zachwycaliśmy się porami roku, miejscami, smakami i zapachami... W tym zewnętrznym świecie wszystko było nasze, odkrywane na nowo, będące zaczątkiem wspólnych wspomnień, tajemnych kodów zrozumiałych tylko dla nas i miejscem tęsknoty za wspólnym, własnym gniazdem.Teraz - gdy mieszkamy razem ciągnie nas do gniazda. To tu jesteśmy razem. Mościmy się w nim, upiększamy, zaznaczamy swoje terytoria, zapraszamy przyjaciół, celebrujemy rytuały, zachwycamy się wschodami zachodami słońca, razem pijemy poranną kawę na tarasie, porozumiewamy się znanym, tylko nam, kodem, sadzimy kwiaty, pracujemy, gotujemy, suszymy grzyby
i robimy nalewki - gniazdujemy, jednym słowem. 
Gdy jesteśmy nasyceni gniazdowaniem znowu planujemy odkrywanie świata
i ciągle sprawia nam to przyjemność. Ciekawa jest ta płynna zamiana świata na gniazdo i z powrotem, zamiana jednego "razem" na drugie "razem".
Mam nadzieję, że nigdy man się to nie znudzi i zawsze będzie nas cieszyć.Margita     

piątek, 23 sierpnia 2013

Uroda życia... Taki sobie korek




Korek rzecz tak zwyczajna, codzienna i oczywista, że niezauważalna. Ot, zatyka butelkę z winem i często stawia opór niewspółmierny do ukrywanej zawartości. 
Wrażamy w niego brutalnie ostry korkociąg, zapieramy się i... ten luby dźwięk. A korek? Albo tkwi, jak Azja Tuchajbejowicz, na spiralnym palu, albo, w najlepszym przypadku ląduje ponownie w szyjce butelki, czekając kolejnych, brutalnych przeżyć. Koniec końców kończy w bio lub niesegregowanych... Ech...

A ileż mógłby nam dać gdybyśmy tylko chcieli zauważyć jego niebanalna urodę i nieograniczone możliwości.

 

Ot choćby taki adwent...Banalny adwentowy wianek , który szturmem zdobywa polskie drzwi, zrobiony zwykle ze sztucznych sztuczności albo martwych suszków. A tu mruga do nas korek
i wyskakując z butelki proponuje troszkę świeżego spojrzenia, jakieś odkrywcze "wju of temat"












 
Można też spróbować, nieco obrazoburczego, jak na nasze warunki, pomysłu z wiankiem namogilnym na okoliczność choćby wszystkich świętych. Może nasz drogi zmarły był wina miłośnikiem i sprawi mu przyjemność "duch" zapachu
i smaku ukryty w korku?










Bożonarodzeniowe dekoracje nie wywołają już takich kontrowersji ale obecność smukłego zatykacza, przyda ostrości i wyrazistości bombkowemu wiankowi.














Pomysłów i zastosowań widze tu mnóstwo i... zaczynam zbierać korki!

Tylko żeby nie zapomnieć ;-)))

Margita















źródełka:
media-cache-ec4.pinterest.com 
addicted2decorating.com 
domosfera.pl 
merrychristmaschristm...mblr.com
media-cache-ec3.pinimg.com

niedziela, 18 sierpnia 2013

Myślownia na dziś...

"Jest śmierć i podatki, ale podatki są gorsze, bo śmierć przynajmniej nie trafia się człowiekowi co roku."

Terry Pratchett

Podróże z ogrodem w tle... Smetanovy Sady

W długi, sierpniowy weekend skoczyliśmy znów do Czech. 
W niewielkim (~9000 mieszkańców) miasteczku Hořice v Podkrkonoší  zaskoczył nas urodą miejski park poświęcony Bedřichovi Smetane - czeskiemu kompozytorowi. Jak się okazało te 3 ha należą do najpiękniejszych 
i najbardziej wartościowych artystycznie, parków  miejskich w regionie. 
A powstał w latach 1889-1901 staraniem lokalnego towarzystwa muzycznego "Dalibor".Park powstał ze składek społecznych a zaprojektował go Julio Krys - praski architekt krajobrazu. Nasadzeniami kierował Arnold Alois - ogrodnik 
z zamku Konopiste. Inicjatorem ustawienia rzeźb był miejscowy nauczyciel i kustosz muzeum Jan Kysela,a nad jakością artystyczną czuwał dyrektor miejscowej szkoły rzeźbiarskiej Václav Weinzettl. 

A wszystko to dzieje się
w miasteczku mniejszym
niż Bystrzyca Kłodzka.

 


Popiersie Bedřicha Smetany na wysokim cokole uosabia wielkość jego ducha a Jaś i Małgosia w ludowych strojach z Hořic przypominają jego ukochaną operę








 






 Postać polsko-czesko-słowackiego ludowego bohatera - Juraja Janosika strzeże wejścia do parku od strony szkoły artystycznej. 














Kilka kroków dalej półnaga muza/modelka wdzięczy się do słynnego czeskiego malarza malowniczo wkomponowanego w zieleń...




 



Diaboliczny Karkonosz trzymający na wyciągniętej dłoni dwójkę wystraszonych dzieci to, wg niektórych interpretacji, nie dobry władca gór ratujący zagubione dzieci ale symbol niemieckich fabrykantów
i niemieckich stowarzyszeń szkolnych, które wspólnymi siłami nakłaniają wystraszone czeskie dzieci do wstąpienia do niemieckich szkół. 

Trzeba poczytać trochę o historii Czech (!!!)

W pięknie utrzymanym, czystym (a sąsiadującym ze szkołą) Parku Smetany co kilka kroków spotykamy historyczną czy magiczną postać zaklętą w piaskowiec. Żadna z nich nie jest pokryta wandalicznym grafitti, nie jest uszkodzona, nie walają się butelki. 

Chylę czoła przed tą małą, obywatelską społecznością i zastanawiam się dlaczego w takim Wrocławiu, szczycącym się liceami plastycznymi i Akademią Sztuk Pięknych (która dostała niedawno nową,ogromną siedzibę) nie ma w parkach miejskich "wytworów" profesorów i studentów - czyli "artystów". Nawet wokół tych szkół nie ma "dzieł". W końcu i jedni i drudzy utrzymywani są z podatków i może wypadałoby co jakiś czas czymś się odwdzięczyć społeczeństwu. No chyba, ze nie ma czym... 
I tu jestem skłonna przychylić się do opinii, że wybudowano ogromny nowy kościół (nowa siedziba ASP) tylko boga w nim nie ma...

Chciałabym się mylić ...


Margita

wtorek, 6 sierpnia 2013

Uroda życia... Słowiański Gaudi


http://www.pano.si/2011/06/joze-plecnik-cathedral-of-freedom.html

Jože Plečnik

Gdy sprawdzałam kto taki zaprojektował pewien kościół
w Pradze, okazało się, że to Jože Plečnik - zwany słowiańskim Gaudim.
W życiu o nim nie słyszałam i tak mnie to zaintrygowało, że zaczęłam grzebać i dogrzebałam się fantastycznych informacji.



Ze strony : http://www.sztuka-architektury.pl/index.php?ID_PAGE=2465 i
http://go-cracow.com/slowianski-gaudi-w-galerii-mck/zaczerpnęłam poniższe informację, które cytuję w w dużych fragmentach, niekiedy mieszając i dodając fotki. Bibliografia na samym dole strony.


"(…)Słowiański Gaudi, słoweński wieszcz, największy architekt Europy Środkowej XX wieku – tak krytyka określa Jože Plečnika (…), którego znakomite realizacje zadecydowały o wyjątkowym pięknie i atmosferze trzech środkowoeuropejskich stolic: Lublany, Pragi, Wiednia.
 
(…)Jože Plečnik był artystą absolutnie wszechstronnym. Projektował zarówno monumentalną architekturę, jak
i wnętrza, meble a nawet detale: balustrady, framugi, klamki. Był
z niego designer równie oryginalny co architekt. Każdej budowli nadawał spójny charakter wielkiego Gesamtkunstwerk (totalnego dzieła sztuki).


Po głośnej retrospektywnej wystawie w paryskim Centre Pompidou w 1986 roku architektura Jože Plečnika stała się prawdziwym objawieniem
dla współczesnych architektów, którzy dostrzegli w nim prekursora postmodernizmu, który nieortodoksyjnie, ale za to harmonijnie wiąże ze sobą sprzeczności: tradycję
z modernizmem, regionalizm
z międzynarodowością, Południe
z Północą, dekoracyjność z prostotą. Jego prace są porównywane przez krytyków architektury z dziełami Charlesa Moore’a czy Ricardo Boffila(…).

(…)Jože Plečnik (1872–1957) był Słoweńcem. Pochodził z kraju, w którym żywioł łaciński mieszał się ze słowiańskim językiem i polityczną świadomością wpływu Wiednia, bliskość Adriatyku i Alp zaś znaczyła dokładnie tyle samo. Nic zatem dziwnego, że przyszły architekt na studia udał się do stolicy Austrii. Znalazł się w pracowni Ottona Wagnera, co w przyszłości miało zaowocować „totalnym" rozumieniem architektury, w którym znajdzie się miejsce i dla filozofii, i dla mistyki, i dla sztuki „czystej" (i to nie ograniczonej wyłącznie do tego, co wizualne), i dla użytkowości, i dla techniki (choć ta interesowała Plečnika w najmniejszym chyba stopniu).


Architekt zgłosił akces do Secesji – najpierw symbolicznie, przygotowując wraz z rzeźbiarzem Othmarem Schimkowitzem projekt pomnika Gutenberga. Jeśli nań spojrzymy, zobaczymy marmurową kulę ziemską, oplecioną liśćmi – skojarzenie ze słynną kopułą gmachu Secesji Wiedeńskiej wydaje się oczywiste. W 1901 r. do Stowarzyszenia Austriackich Artystów Sztuk Pięknych „Secesja" Plečnik przystąpił formalnie.

I działał w nim (szczególnie aktywnie po rozłamie w 1905 r., kiedy z „Secesji" wystąpił m.in. Gustaw Klimt), skupiając się przede wszystkim na zadaniach, jakie stawiała sztuce religia, aż do 1909 r.


W Wiedniu jego inwestorem był m.in. inżynier Karl Langer. Willa, usytuowana w dzielnicy Hietzing, zwraca uwagę linią fasady, dostosowaną do perspektywy ulicy. 




 
Twórca zdawał sobie sprawę, że budynek będzie oglądany pod kątem i dlatego wprowadził wykuszowe okna, dzięki którym elewacja zdaje się falować.









Do tego „ceramiczy" różany detal przypominający kwiecisty dywan.









http://www.baunetz.de/meldungen/Meldungen-
Ausstellung_in_Wien_ueber_Josef_Ple_nik_24226.html?bild=1







 
Inny budynek zaprojektowany w 1900 r. przez Plečnika zobaczyć można naprzeciw wiedeńskiej katedry św. Szczepana.
To mieszkalno-handlowy Dom Zacherla. Tym razem efekt jest zupełnie inny, choć równie „ruchliwy". Oto prosta, czarna, granitowa elewacja, podzielona rzadkimi rytmami okien. Postaci atlasów, podtrzymujące gzyms i łamiące wrażenie prostoty, jakie dają niższe piętra. Wreszcie żelbetowy parter, pozwalający w dowolny sposób zaaranżować wnętrza luksusowych sklepów. Specjaliści twierdzą,
że ten budynek to kamień milowy w historii XX--wiecznego modernizmu – skojarzonego, co okaże się determinujące dla lat późniejszych,
z tradycją antyczną. Ten jeden z najważniejszych budynków w historii nowoczesnej architektury europejskiej nie znalazł uznania Wiedeńczyków. Austriacy zobaczyli w nim "obcego ducha". Z tych samych powodów nie spodobał im się kościół na przedmieściu Ottakring - kubistyczny, surowy, nowoczesny. Ta skromność i powściągliwość, przeciwna dekoracyjności modnej wówczas secesji, stała się charakterystyczna dla całej twórczości Plečnika.

Antyczna fontanna w ogrodach zamkowych z pięcioma
 lwimi głowami symbolizującymi pięć filarów
nowego państwa Czechosłowackiego :
Czechy, Morawy, Śląsk, Słowację
i Ruś Podkarpacką



W 1911 r. Plečnik znalazł się w Pradze, gdzie po I wojnie światowej powierzono mu prestiżowe zadanie odnowienia zamku królewskiego na Hradczanach. Tak, jakby nagle objawił się duch słowiański: oto Słoweniec ma skodyfikować wizualnie symbole tworzącej się właśnie czechosłowackiej demokracji prezydenta Tomása Masaryka.
Rozumieli się doskonale. Na przykład kiedy Plečnik projektował na nowo Ogród Rajski, od XVII w. znajdujący się w południowo--wschodniej części zamku, dodając m.in. monumentalne schody, wzorowane zapewne na 
słynnych Schodach Hiszpańskich z Rzymu.Kiedy powstawał Ogród na Wałach, w którym architekt nie wahał się zburzyć części historycznych murów, by uzyskać lepszy widok na Pragę, ale jednocześnie starał się uniknąć wycinki starych, egzotycznych drzew.

Kiedy przebudowywał hradczańskie dziedzińce, by udostępnić zamek królewski zwiedzającym...









 
 Dla Masaryka zaprojektował serię prezydenckich apartamentów, wraz 
z owalną windą w cylindrze z cegły, nowe komnaty, w szczególności niezwykły przedpokój kolumnowy, który funkcjonuje jako wejście do Zamku.














W Pradze Plecnik zaprojektował jeden z wielkich kościołów nowoczesnej Europy - Kościół Najświętszego Serca na Vinohradach.  
WięcejPraga o szóstej sennie jeszcze ziewa... 1 - Na stacji Jerzego z Podiebrad

  W 1920 r. Plečnik otrzymał propozycję z rodzinnej Lublany – miał zostać profesorem na tamtejszym uniwersytecie. Jego miasto odradzało się właśnie
po wielkim trzęsieniu ziemi, które nawiedziło je w 1895 r. Taka przestrzeń
do wypełnienia to dla architekta trudne zadanie, a zarazem fantastyczna możliwość. Lata 30. to był okres realizacji "Lublany Plečnika".

To wtedy zaprojektował główne założenia urbanistyczne miasta


Lublana Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemna
z zagospodarowaniem brzegów rzeki Ljubljanicy. I jeszcze miał odwagę tym słowiańskim Atenom - jak pisali krytycy - nadać własne, oryginalne piętno.


Plečnik umiejętnie przetwarzał elementy architektury klasycznej.







szukał inspiracji w zabytkach Rawenny, 











słowackiej sztuce ludowej,












Lublana - Biblioteka Uniwersytecka
ornamentyce renesansu. Jego architektura dziwiła, cieszyła i bawiła. 

Lublana - piramida
Tama w Lublanie
Na moście posadził aleję z brzóz, w kościele zrobił miedziany strop, odlał w brązie woluty jońskich kolumn,
ornamenty słowiańskie połączył z motywami japońskimi, haftami słowackimi udekorował ściany, .


Lublana Plečnika była miastem dla pieszych, gdzie liczył się każdy detal - pięknie wykończone schody, malownicza kępa drzew, żywopłot, latarnia...

Plečnikowi nie udało się zrealizować wszystkich pomysłów. O słoweńskiej stolicy myślał w kategoriach bardzo nowoczesnych – metropolitalnych, a zarazem organicznych, biologicznych. 
Most Szewski
To dlatego postanowił
np. dowartościować miasto na wodzie

(od wieków ważny
port śródlądowy), budując na Ljubljanicy Most Szewski
z kolumnami, które zdają się stanowić przedłużenie placów po obydwu stronach rzeki.

 



I sprawiając, że do dziś centrum Lublany stanowią tzw. Trzy Mosty – nierównoległe, przypominające klin wbijający się w ziemię, równie kameralne co eleganckie.




To coś, czego brakuje wszystkim polskim miastom. Gdzie są nasze ogrody? Jak wyglądają nasze zaułki, mosty, fontanny, pomniki? Co stało się z placami i dziedzińcami, przestrzenią pustą z założenia – powstałą po to, by dać oddech i perspektywę? W tym kontekście Plečnik pozostaje dla polskiej architektury lekcją nieodrobioną.


Szkoda, że nigdy nie dotarł do Krakowa, Lwowa, Czerniowiec. Mogło się tak zdarzyć: wszak pracował w Wiedniu, Pradze i Lublanie, miastach współtworzących tę samą cesarsko-królewską monarchię. 
Szkoda też, że architekturę tak bliską poznajemy tak późno – minęło ponad 20 lat, odkąd Francuzi okrzyknęli Jožego Plečnika „słowiańskim Gaudim".

 Jednak jest jeszcze jeden powód, dla którego architektura Plečnika szczególnie zainteresować powinna Polaków. Żyjemy wszak w kraju, gdzie przestrzeń naznaczona jest bryłami kościołów. I od dziesięcioleci zastanawiamy się, dlaczego współczesna architektura sakralna naszego kraju jest tak prymitywna. Tymczasem nie tylko konkretne projekty, ale i refleksje teoretyczne Słoweńca mogłyby stać się impulsem dla architektów realizujących zamówienia parafii. Plečnik był człowiekiem głęboko religijnym. Czy dlatego stał się również reformatorem architektury sakralnej? O skali reformy świadczy już jej zapowiedź: klasycystyczny, a zarazem nowocześnie „niedbały" kościół św. Ducha w Wiedniu, o przejrzystych proporcjach i surowym detalu(...)"





 Źródła z których korzystałam i z których pobrałam zdjęcia:

http://go-cracow.com/slowianski-gaudi-w-galerii-mck/
http://www.sztuka-architektury.pl/index.php?ID_PAGE=2465
http://tygodnik2003-2007.onet.pl/1548,1386961,0,dzial.html
http://www.architekci.pl/aktualnosci/index.php?id_dzialu=2&id_fragment=2530&od=2360
http://www.ronet.pl/index.php?mod=inne&inne_id=258
http://www.pbase.com/image/122783688
http://www.pbase.com/bauer/holy_spirit_church_josef_plecnik
http://www.architektenlexikon.at/de/467.htm
http://www.pano.si/2011/06/joze-plecnik-cathedral-of-freedom.html
http://www.wieninternational.at/en/node/1287
http://flickriver.com/photos/dalbera/sets/72157601755088154/
http://www.dieselpunks.org/profiles/blogs/the-universal-architect-joze-plecnik
http://www.flickriver.com/groups/plecnik/pool/interesting/
https://tjasulja.wordpress.com/2011/12/09/plecnik_kranj/ 
http://www.burger.si/Plecnik/uvod_eng.html
http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://lava.ds.arch.tue.nl/gallery/praha/tpl_gard.html&prev=/search%3Fq%3Dplecnik%2Bpraha%26client%3Dfirefox-a%26sa%3DN%26rls%3Dorg.mozilla:pl:official%26noj%3D1%26biw%3D1920%26bih%3D976%26hl%3Dpl&sa=X&ei=HBVsUfboM6Ta4QSS0YH4Cw&ved=0CGgQ7gEwCA
http://aktualne.centrum.cz/domaci/grafika/2012/01/23/josip-plecnik/