piątek, 31 sierpnia 2018

Nieuporządkowany ranking kibli... Egzamin z biochemii...

Budynek Instytutu Biochemii ze "słynnym" drzewem
Lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku...
Trzeci rok biologii... 

Sesja letnia... 
Egzamin z biochemii...
Egzaminuje, nie kto inny tylko sama Pani Profesor Wanda Mejbaum-Katzenellenbogen 
(kto jej nie zna to życia nie zna)
 Wczesny ranek, słoneczko - zdajemy jako pierwsza trójka. Pani Profesor spojrzała na nas przeciągle (jak to ona) i stwierdziła, że w taką piękną pogodę nie będziemy się dusić w murach i zarządziła przeniesienie egzaminu... pod ogromne drzewo. Sprawnie przenieśliśmy do błogiego cienia stół i krzesła.
I... żadnej taryfy ulgowej. Pani Profesor przeczołgała nas we wszystkie strony.
Jednakowoż udało mi się wyjść z tej opresji (biochemia nie była moim konikiem) cało - czyli z dostatecznym w indeksie. 
Od tej pory ten egzamin wszedł do legendy naszego roku. 
W międzyczasie weszliśmy w nowe tysiąclecie a budynek (który Pani Profesor wraz z pracownikami osobiście odgruzowywała i odbudowywała po wojnie) został "porzucony" przez uniwerek i wystawiony na sprzedaż. 


Teraz urzęduje tam Art-Hub-Klub
















 i Bar Tamka












Dawny hol i portiernia (gdzie rezydowała groźna klucznica)Instytutu Biochemii dziś wyglądają tak:
 
hol

dawna portiernia

 A dalej... No cóż... O kiblach tu wszak ma być...
Zapowiadało się nie najgorzej:


 Ogólne wyposażenie takie jak w ubiegłym wieku ale bohomazy mało artystyczne jak na ART klub...







 Właściciele czy zarządcy usiłują niemrawo walczyć z pacykarzami:

 Ale idzie im to maaaarniutko...











Chyba żeby takie landszafciko-kiczyki zaliczyć do ART
Hmmm - fajnie, że Instytut nie został martwą skorupą i żyje...
A, że życie trochę inne...
W sumie na poziomie molekularnym nie dopatruję się różnic - tak działa biochemiczna struktura wszechświata :-)


Margita

źródełka:

https://polska-org.pl

piątek, 3 sierpnia 2018

Z mojej filmowej półki... Nowe Horyzonty 2018... Czarne bractwo...

Jak ten czas szybko leci - ta wyświechtana sentencja przychodzi mi znów do głowy :-)
Nowe Horyzonty 2018 uważam za otwarte.
Jak co roku moje wybory w tym festiwalu są tylko moje co stanowi jeden z atutów mojej festiwalowej zabawy. Czasem zastanawiam się czy ktoś, kto pisze zajawki do filmów w ogóle je oglądał bo nieraz nijak się one mają do treści obrazu ale... to też jest dla mnie element gry w Nowe Horyzonty.
Pierwszy wybór padła na "Czarne Bractwo"...
Hmm... Oryginalny tytuł "BlacKkKlansman" swego rodzaju gierka słowna: czarny człowiek KuKluxKlanu - ma dla mnie sens. Jest to, co prawda, oksymoron ale jak najbardziej uprawniony.
Ale "czarne bractwo"? Bractwa w filmie nie ma wszak - co najwyżej organizacja - synonim KKK lub związek - związek czarnych studentów...
No ale niech będzie - licentia poetica.

Gdybym miała określić ten film jednym zdaniem to: ubrany w kolorowy papierek nieco gorzkawy ale łopatologiczny (w pozytywnym znaczeniu) do bólu z mocnym zakończeniem... Uff.
To taki film, który dzisiaj, obowiązkowo powinno się puszczać w szkołach - edukacyjnie... Wpisuje się w dzisiejszą światową i polską rzeczywistość boleśnie. Tylko czy filmy o powstaniu, drugiej wojnie itd.,  serwowane nam w czasach szkolnych nauczyły nas czegokolwiek??? Niektórych może tak ale, en masse, były nudnym i uciążliwym obowiązkiem.  Nauczyciele też nie przykładali się specjalnie do edukacji prewencyjnej. Daty, nazwiska, miejsca bitew i tak
da capo al fine. 
Ale może warto - w takiej właśnie słodko-gorzkiej, dokumentalno-fabularnej, smieszno-strasznej formie pokazywać problemy rasizmu, nietolerancji i braku refleksji wszelakiej.

Że ani słowa o fabule? Idźcie do kina :-).
Może moja impresja Was zachęci...
Margita


źródełka:
http://pelnasala.pl/czarne-bractwo-blackkklansman/