piątek, 22 grudnia 2017

Z mojej muzycznej półki... Białe święta, mokre święta...


I jak tu wierzyć ludowym przysłowiom???
"Kiedy Barbórka po wodzie to Boże Narodzenie
po lodzie".
4 grudnia lało jak z cebra i co?
I wiadro... cza podstawić.
Żadnego lodu, a tym bardziej śniegu, nie będzie!

A miało być tak pięknie: " na całej połaci snieg....."


Jednak na Kalinę zawsze można liczyć...
Doskonale przewidziała, że nadejdą czasy
takiej zmiany,
że Barbórka po wodzie to i na Święta lać będzie :-0


I też będzie pięknie: " na całej połaci deszcz....."
Białe czy deszczowe niech będą piękne, ciepłe si serdeczne :-)
Margita

źródełka: You Tube

wtorek, 19 grudnia 2017

Nieuporządkowany ranking kibli... Sławojka z widokiem...Prawie...

Podróże kształcą...
A te, w wysokie góry, kształcą zarówno ducha jak i ciało 😀

Droga na Sv. Jure (1 762 m n.p.m) w paśmie Biokova w Górach Dynarskich
przeniosła mnie w... znajomą, zupełnie nieźle, rzeczywistość:



 Za dawnych, dobrych czasów takie śmierdzące cóś nosiło "dumną" nazwę "sławojka"* i każdy marzył żeby została zastąpiona, w końcu, normalnym, czystym kiblem ze spłuczką...
Dziś twór ten zwie się "ekologiczną recyklingową toaletą" i jest prawdziwą dumą twórców...
 Gorzej z użytkownikami :-)

Może młodych fascynuje korzystanie
z woniejącego ekologicznie kibla i są dumni z tego, że i w czasie defekacji, mają wrażenie, że chronią właśnie środowisko. Mnie to nie bawi!
Przez większość swojego żywota,
w najlepszym z ustrojów (niepokojąco powracającym do żywych),
w mojej ukochanej ojczyźnie natrafić można było na takowe przybytki. 

Natrafić i to dość rzadko, bo generalnie publicznych kibli było jak na lekarstwo (chłe, chłe). Bywały np. na dworcach
(mniejszych lub większych)- dokładnie takie!

Zastanawiam się teraz gdzie w ogóle te kible ogólnie dostępne były?

Tak, tak - droga młodzieży - kibel publiczny
w PRL to było COŚ! takie właśnie...



Ale niech tam - dało się przeżyć, górskie powietrze owiało, wywiało...

Ale ku pamięci:



 KORZYSTASZ
Z RECYKLINGOWEGO KIBLA

1. W tym to kiblu nie używamy wody ani środków chemicznych
2. Fekalia się kompostują pod tym budynkiem
3. Nie wrzucajcie papierosów, podpasek, plastikowych butelek i puszek do tej recyklingowej toalety
4. Żeby to wszystko działało zamknij  klapę po użyciu

Dziękujemy za pomoc
w ochronie środowiska


:-)
Margita
*
Sławojka (także: wychodek, ustęp, wygódka, latryna, ) – rodzaj ubikacji; niewielka zamykana od wewnątrz budka, zazwyczaj wolnostojąca, z umieszczoną poziomo wewnątrz deską z otworem (pełniącą funkcję sedesu) nad suchym dołem, do którego wpadają fekalia. Wyposażeniem wychodka był hak służący do wieszania pociętych kartek gazet lub czasopism zastępujących papier toaletowy. Rolę haka zwykle pełnił ostro zakończony gwóźdź.
Ten rodzaj ubikacji spotykany jest w Polsce w uboższych wsiach, a niekiedy w miastach, niedysponujących kanalizacją sanitarną ani ogólnospławną, jak również wszędzie tam, gdzie instalowanie rozwiązań bardziej technologicznie zaawansowanych nie ma ekonomicznego uzasadnienia.


źródełka: Wikipedia

środa, 13 grudnia 2017

Nieuporządkowany ranking kibli...Piechur bez głowy...

Kalisz... 
- najstarsze polskie miasto...
- niegdyś stolica guberni ekumenicznie łącząca wiele wyznań...
- miasto Asnyka - ach te sałatki w Lewym profilu...
- miasto wspominane (w domyśle) przez Starszych Panów"...jak dobrze jest wiosną podumać nad Prosną..."
- miasto Konopnickiej Marii... "Kto w więzach słabnie, jest godzien swej niedoli"


Kalisz...
Nazwa pochodzi od archaizmu "kał" oznaczającego  bagno, mokradło... (za Wikipedią :-)

No dobra archaizm, archaizmem a kał kałem...
A kał to kibel :-0
 
Właśnie w PraKale na ulicy Śródmiejskiej trafiłam gościnnie na kibel niezwykły,
kibel z duszą!!!


Z duszą, z duszą - nie z du..ą!

W kamienicy starej jak świat,
w gigantycznym mieszkaniu - niemała łazienka.

Ponieważ wszystko stare więc instalacja wije się po ścianach niczym węże kuszące Ewę...

Blaszana wanna malowniczo otulona białymi welonami i... 
Zawadiacko zakotwiczony o jedną z rur stoi sobie bezpierśny i bezgłowy manekin. 
Stoi - więc jeźdźcem bez głowy być nie może .. Chyba, że spieszonym ;-)

Owa dolna, bezwstydnie naga połowa, daremnie usiłuje krok do przodu uczynić - wszak zakotwiczona jest. Jedyny kontakt ze światem umożliwia, nadziana nań, rolka papieru toaletowego...
Papier toaletowy niczym taśma telexu, może
w świat (za pomocą rur) zanieść przesłanie od bezgłowca... 


No dobra - głowa jakaś obok - niczym trofeum z safari meksykańskiego - trwa na warcie i taksuje potencjalnych wytwórców kału... Ale tak jakby...
z pewną taką nieśmiałością... 


Ech Kalisz - PraKał... Dekadencja...Vintage...Hipsteryzm...
Czas na powrót :-)
Margita

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Nieuporządkowany ranking kibli... Angielska logika...

Anglicy są dziwni.
O angielskich spłuczko-klamkach pisałam już swojego czasu tu KLIKNIJ


 Ale dziś wzięłam na warsztat inny angielski kiblowy fenomen: dwa wodne kurki (kurka wodna???) jeden od wrzątku i kilometr od niego drugi od zimnej wody. W angielskim domu to rozumiem: umywaleczka, koreczek
 zatyka odpływ, wlewamy ciut wrząteczku, dodajemy kapkę zimnej, mamy odpowiednią temperaturkę, myjemy buziunię, rączunie, uszka a na koniec nogi. Oszczędnie i ekologicznie. Niech im tam.
 

Ale w publicznym kiblu na dworcu????

 Spróbowałam karkołomnej sztuczki
z przekładaniem rąk. Najpierw pod zimny kranik, później... hmm...
ale czym mam nacisnąć / odkręcić wrzątkowy kurek, skoro w małdrzyku rączek oczko zimnej wody spoczywa?!?






No to może odwrotnie???
Auć!!! Małpą w kąpieli nie będę!

Wyparzać łapek nie muszę choć to dworzec i zima!

No i bądź tu mądry i dbaj o higienę!

Proszę waszej królewskiej szanowności - o co chodzi tobie królowo, i twoim poddanym???





Za to patent z automatem do sprzedaży podpasek ujął mnie za.. serce, choć nas - klimaxowych to już nie dotyczy, doceniam każdy gest dla kobiecej wygody.






No i jeszcze to - po prostu balsam na moje bystre - upierdliwe oczka.
 Czeski (KLIKNIJ) patent w brytyjskim wykonaniu na modłę Misia :).
Wniosek - czasem się i u nas uda spełnić staroeuropejskie standardy ;-)


Tylko co z tymi kranikami?

Margita





źródełka:
http://nie-wierzcie-zegarom.blogspot.com


piątek, 1 grudnia 2017

Kochajcie ludzi... Nierozgrzana Kalina...

Kochajcie ludzi takich jakimi są... Innych nie ma...
 
Bożenka wyciągnęła mnie na kulturę.
Tą razą do Kameralnego.
Człowiek się zapomina i dopiero w foyer teatru oświeciło mnie, że to przecież odnoga Polskiego i placówka podległa niejakiemu M. A na M. nikt porządny nie łoży! No ale - stało się.
Na widowni pustki... No dobra - środa!
"10 przykazań dla Kaliny" rozpoczęło się słabo. Monika Bolly aktorsko zupełnie niezła (choć trudno było mi jej fizis zbliżony do MM przypasować do Kaliny Jędrusik) wokalnie zupełnie nie podołała. Co i rusz chwiała się na linii melodycznej i wycinała koguty a jakość techniczna, towarzyszącego jej, elektronicznego bandu była, po prostu,  "żenuła". Z czasem spektakl się rozkręcił. Aktorka rozgrzała struny głosowe i, w końcowych sekwencjach, dawała radę ale...
- Choć przedstawienie ciekawie opierało się na bardzo osobistych wydarzeniach z życia Kaliny, choć interpretacje piosenek były niebanalne i nienaśladowcze (za co im chwała) to ten nieciekawy, choć pod koniec mocny, głos Moniki Bolly był ciągłym i irytującym dysonansem...
- Wciąganie widowni w gierki słowne - średnio udane
- I ten Gomółka z Cyrankiewiczem i orłem... w garderobie??? Jednakowoż coś z tych lat pamiętam więc takiego kitu proszę mi tu nie wciskać!

Chcecie to idźcie - nie zachęcam nie zniechęcam ;-)

Margita
PS.
Niestety -  się podejmuje flirt z nowym dyrektorem Polskiego to nic dobrego z tego nie wychodzi.
- Spektakl (jako taki) podobno nie był wcale premierowy gdyż 5 lat temu wystawiano go we wrocławskim Teatrze Małym (tak, tak - mamy taki prywatny teatr) choć ja śladów po tym nie znalazłam :-(
- ze środków masowego "rażenia" wynika, że tekst Dygata został, w niejasny sposób, pozyskany z prywatnych archiwów Kaliny. Na dodatek wykorzystano go publicznie bez zgody spadkobierczyni praw autorskich. 

Taka sytuacja

źródełka:
https://www.facebook.com/Teatr.Polski.we.Wroclawiu/?hc_ref=ARQeQ2XsYL8SHGsWv4BLQW6-W9T1_98B2r4Y3teH9__NV4odkhCoeE7gYYJILJVwNUg
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,21683784,teatr-polski-wykorzystal-tekst-na-ktory-nie-dostal-zgody.html 
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/240191.html

czwartek, 23 listopada 2017

Nieuporządkowany ranking kibli... Żegnaj przyjaciółko...

Ech życie, życie...
Niby wiadomo, że nic nie trwa wiecznie ale przecież mi żal :-(

Była wierna...
Stabilna emocjonalnie...
Nie raz służyła swą opoką gdy sięgałam po wyżej leżące ręczniki...
Znosiła, z godnością, wszelkie formy wrzutów - stałe, płynne, półpłynne, półstałe...
Cierpliwie podchodziła do wszelkich form zdobniczych...
Znosiła wszelkie dziwne towarzystwo...
Nie pękała...
Była pełnoletnia...
Nieczęsto zalewała... się...łzami?
Miała udźwig Baszanowskiego...
A biel anioła...

Czasem leciała wężykiem...
A tu taka, z mojej strony, niewdzięczność...
Żegnaj przyjaciółko... Wiem, że masz drugie życie :-)
Twoja następczyni stara się jak może, chociaż jej rura nie była do końca kompatybilna ;-) 
Baj, baj Bejbi...

Margita


środa, 22 listopada 2017

Nieuporządkowany ranking kibli... Prawdziwy gender...

O tym, że kocham Czechy pisałam wielokrotnie.  Jak tak dalej pójdzie to dam tam nogę i tyle...

Ale ad kibel :-)
Marzę o chwili gdy nasza, chwilowo nam panująca, władza zabłądzi niechcący do zamku Sychrov i pójdzie do kibla... 
Już widzę jak pada trupem ze zgrozy! Gorzej jak zacznie polewać wszystko wiadrami święconej wody, którą jak sądzę, zawsze ze sobą wozi...
Albowiem kibel w Sychrowie - gnieździe szlacheckim -  jest genderowy nie do wytrzymania ;-) 
Kto to widział żeby w męskim był przewijak!!! 
ZGROZA!!!
OBRAZA BOSKA!!! 
ATAK NA TRADYCYJNE WARTOŚCI RODZINNE!!!
PAKT Z DIABŁEM!


Hej! I naraz w tych czerepach rubasznych wykluwa się pomysł, (bo nie myśl przecież) aby nową inwazję na Czechy przedsięwziąć...
Co najmniej ogniem i mieczem wytrzebić ten GENDER!!!

Hmmm... To może niech nie przyjeżdżają?
E tam -  jak przyjadą to nie pojmą tego piktogramu :-). Wszak panie to po czesku "damy" a panowie "pani" więc sami rozumiecie :-)...


I jak tu nie kochać Czechów :-)
Margita



wtorek, 14 listopada 2017

Z mojej muzycznej półki... Nohavica zamiast...


11 listopada udało mi się udać na kompletną emigrację wewnętrzną.

Celowo i świadomie wybrałam tą właśnie datę na spotkanie z fantastycznym Jarkiem... Nohavicą...

Taksówka (z głośników leciało okropne disco polo.. brrrr),  musiała objechać dużym łukiem centrum Wrocka, z wiadomych powodów...

10 listopada w Trójce/Trujce - utwór EMPIRE STATE z płyty Poruba uplasował się na pierwszym miejscu listy przebojów:

"Piekło jest pokryte aksamitem
a baty na sobie sami sobie zrobimy
Z kąta do kąta, z kąta do kąta
z kąta do kąta i dalej już nie można
Głowa się obraca jak w wirze
a ciało kończy w czarnej dziurze kosmosu
To boli, to boli, to boli, to boli
na wrotach piekieł wyryto
Na czole
wypalone mam
piętno szaleńca"
 
Heligonka, gitara, gitara basowa, śpiew, radość  - cały Nohavica...



I piękna pieśń Napořád - Na zawsze...

"Będę cię kochał ze wszystkich sił, na zawsze.Będę tym, czym chcesz, abym był, na zawsze.Będę pilnować by płonął nasz kominek,  na zawsze.Będę przynosił ci  garść kukurydzy, na zawszeBędę światłem pod drzwiami, na zawsze.Będę mówił "uwierz mi", na zawsze.Będę chronić cię jak tarcza, na zawsze.Będę się bał i będę walczył, na zawsze,Na zawsze, na zawsze, na zawsze.
Wypędzę z nas diabła na zawsze.
Będę powstrzymywać czas, na zawsze.Będę głową walić w sufit, na zawsze Spróbuję być lepszy, na zawsze.Będę łzy ci ocierać, na zawsze.Będę twoim głównym klaunem, na zawsze.Będę głodny choć syty, na zawsze.Będę tylko o tobie marzyć, na zawsze,Na zawsze, na zawsze, na zawsze.


Na zawsze narysuję krąg na piasku.Spłacę wieczny dług na zawsze.

Będę oglądać smoki, na zawsze.Powtórzę, że jestem twój na zawsze.Będę patrzeć na czerwone słońce, na zawsze.Będę wierzyć, ze to będzie, na zawsze.Będę z tobą i będę samotny, na zawsze.Zastanawiam się, czy mam coś na zawsze,Na zawsze, na zawsze, na zawsze."

Nohavica zamiast... Już myślę gdzie go upolować o tej porze w przyszłym roku :-)

Margita
źródełka:
http://www.tekstowo.pl

poniedziałek, 6 listopada 2017

Z mojej muzycznej półki...Drugie życie Okudżawy...

W piąteczek wpadliśmy, rzutem na taśmę, do Klasztoru na koncert Dominiki Żukowskiej i Andrzeja Koryckiego.
Czułam się jak na licealnej wycieczce: i Okudżawa i szanty...

Ale "Piosenkę gruzińską" lubię bardzo :-)
Może i wy polubicie?
Margita
PIOSENKA GRUZIŃSKA
BUŁAT OKUDŻAWA
Spulchnię ziemię na zboczu i pestkę winogron w niej złożę
A gdy winnym owocem gronowa obrodzi mi wić
Zwołam wiernych przyjaciół i serce przed nimi otworzę...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Zwołam wiernych przyjaciół i serce przed nimi otworzę...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?

Więc - czym chata bogata! Darujcie, że progi za niskie
Mówcie wprost, czy się godzi siąść przy nas, ucztować i pić
Pan Bóg grzechy wybaczy i winy odpuści mi wszystkie...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Pan Bóg grzechy wybaczy i winy odpuści mi wszystkie...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?

W czerni swej i czerwieni zaśpiewa mi znów moja Dali
Runę w czerni i bieli do stóp jej, niech przędzie swą nić!
I o wszystkim zapomnę, i umrę z miłości i żalu...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
I o wszystkim zapomnę, i umrę z miłości i żalu...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?

Więc nim mrok się zakłębi i cienie po kątach się splotą
Niech się ciśnie do oczu, niech wiecznie pozwoli mi śnić
Płowy bawół i orzeł srebrzysty, i pstrąg szczerozłoty...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Płowy bawół i orzeł srebrzysty, i pstrąg szczerozłoty...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?

czwartek, 2 listopada 2017

Nieuporządkowany ranking kibli... Hipsterska wygódka...

Ząbkowice Śląskie - miasteczko mojego dzieciństwa...
Cmentarz, na którym nawiedzony wójt czy burmistrz kazał wystawić, jak to teraz w zwyczaju i za ciężką kasę, koszmarek skrobankowy...
A na cmentarzu jak to na cmentarzu... zimno, po podwiązkach wieje, pęcherz woła o pomoc...Trza wygódki szukać...
 




Aaa - jest! Taka więcej zakamuflowana naturalną siatką maskującą...

Z daleka trudno dociec czy to mauzolej jaki czy inkszy pomniczek...















Wychylamy się więc zza winkla - są drzwi!Znaczy wygódka... chyba...












 Zaglądamy do środeczka a tam.... Cudnej urody malunki maskująco-ozdobno-olejne...
Wow - takich cudów to już daaaawano ja nie widziała... oj dawno...Tak mi się poprzednioustrojowo, na duszy, zrobiło.

A środeczek to już w ogóle cud-miód :-)
Łokienecko jak łobrazek - artystyczną duszę znać...
Paciajki na sraczkowatym oleju bialutkie, ręcznie (hand made) nakładane - dizajnerskie
a jakże ...

Dziura w desce jest ale europejska taka, 
z sedesem ... 
No i srajtaśma wisi!!!
Tego drzewiej nie grali :-D


Właściwie to hipsterska ta wygódka jest...

To już chyba ostatnia co tak poloneza wodzi... 
Zagalopowałam się???
Margita

wtorek, 31 października 2017

Nieuporządkowany ranking kibli... Bób, hummus i....

BÓB, HUMMUS I WŁOSZCZYZNA...

Taki napis wita mnie po wejściu do białego kibelka w przeuroczej wrocławskiej knajpce Pici Pasta...

"Jak Cię nie miłować" - rzekłabym słowami poety... 
Aż mam ochotę tatuaż zrobić sobie... Patriotyczny taki...


Stoję i stoję i napatrzyć się nie mogę...
Hej... Taki manifest w takim miejscu... 
Miód na moje udręczone serce :-)


I nic mnie w tej dziewiczej białości nie odciąga od myśli złotej (j.w.) i...
Czynności fizjologicznych...
No nic...


No może:
1. Stachura i Biała lokomotywa...
2. Hemar i Białe bzy...
3. Brzechwa i Biały wiersz...

Eeee... nie...
Odciąga mnie myśl o cudownej nalewce z dyni,
o lekkiej jak niebiańskie chmurki szarlotce
z bezą, o głębokim i intensywnym smaku imbirowo-korzennej gorącej popitki, o...


A jak człowiek napełni brzuszek to znów wróci migiem do  BOBU, HUMMUSU I WŁOSZCZYZNY...

Niech żyje! Niech żyje! Niech żyje! 

Margita

wtorek, 24 października 2017

Nieuporządkowany ranking kibli... Kara za podróżowanie..

 Jak człowiek nie może usiedzieć
w domu, tylko co i rusz zabiera "d"
w troki i gdzieś jedzie, to powinien być za to ukarany... I, z reguły, jest :-).


Mnie się to też zdarza więc mam co uwieczniać i o czym pisać. 

Tym razem trafiło na stację benzynową w Mokrzeszowie na Dolnym Śląsku, wiosce skądinąd wielce bogatej
w zabytki :-)... Aaaa właśnie - dlatego tam trafiłam - na tą stację!!!


Kibel niby jak kibel stacyjny...Co prawda zastosowano tu rozgraniczenie na klientów i nieklientów... Nie ma jednak regulaminu kto jest a kto nie rzeczonym klientem.
Nic to - jakąś kawę chciałam tam wypić i nabyłam nawet ale lurowata strasznie się okazała... Trudno...
Jednakowoż czując się absolutnie w klienckim prawie pomaszerowałam do kibla i....
 Po otwarciu drzwi nadziałam się, zupełnie bez ostrzeżenia, na tarasujące wejście błękitne wiaderka...




O żesz... Co jest???
Odzyskawszy równowagę podnoszę oczęta spod nóżek w górę...





 A w niebie dziury... W suficie znaczy...
i woda się leje wdzięcznie do wiaderek... Błękitnych... Pod nogami...

Przekroczyłam wiadrowy Rubikon i...
Po skorzystaniu z toalety rączęta chciałam umyć... A co - taki obyczaj mam!


Patrze ja na ten kranik, co to komplecikiem jest do wiaderek i sufitu jednak...
To nie przypadek... Oj nie... 

Na ścianie  wszak tabelka wisi (com jej nie sfociła), że kibelek łuny co trochę sprzątany jest i czyszczony jest...

Hej góry moje góry... Zaciek na suficie już nabrał kolorów jesieni takoż jak
i zaciek dookoła kranika... A właściciel stacji chce 2 złocisze od "nieklientów"...
Może się chłop w końcu odkuje, dach połata i umywaleczkę wyczyści... Bo coś widać że benzynowy interes to u nas żaden biznes... No nie?

Margita

czwartek, 12 października 2017

Na pohybel wrogom kobiet... Aromatyczna pigwówka...

Zawsze ją mijam w drodze do pracy, ale tylko w październiku przyciąga moją uwagę a właściwie mój nos. Pigwowe drzewko rosnące w ogrodzie za płotem, przez cały rok kompletnie niezauważalne poza tym krótkim okresem jesieni gdy zaczyna oszałamiająco pachnieć. Podnoszę oczy do góry i... widzę złociste słoneczka pachnących na całą ulicę. 
Nie zauważyłam żeby ktoś je zbierał. Większość ląduje na ulicy. Rosną zbyt blisko spalin ale...

Bierzemy więc pigw, dojrzałych, aromatycznych kilka.
Pigwa dojrzała ma skórkę praktycznie bez meszku, żółciutką i gładką.
Bebeszki usuwamy. Kroimy, choć twarde nieraz okrutnie, na cienkie, jak najcieńsze  plasterki i szybko zalewamy wódencją. Szybko bo pigwa ciemnieje raz dwa. 
Odstawiamy w ciemne miejsce na 3 tygodnie. 
Od czasu do czasu miąchamy zawartość drewnianą łyżką. 
Po 3 tygodniach zlewamy nastaw do ciemnej butelki a plastereczki zasypujemy cukrem, starając się by kryształki dotarły w słoju wszędzie. 
Odstawiamy znów na 3 tygodnie w ciemne miejsce i znowu, od czasu do czasu, miąchamy drewnianą łychą. 
Cukier wyciągnie nam kolejną porcję soko-alkoholu więc go zlewamy i dodajemy do pierwszej porcji, która cierpliwie czeka w ciemnej butelce. Mieszamy. Próbujemy czy mieszanina dość słodka jak na nasz gust. 
Jeżeli tak to OK. Jeżeli nie znowu zasypujemy plasterki cukrem i odstawiamy na kolejne 3 tygodnie.
Procedurę powtarzamy do uzyskania odpowiedniej dla nas słodyczy.
Gdy już mamy to co chcemy wkładamy pełne, ciemne butelki do jakiegoś trudno dostępnego, ciemnego miejsca i zapominamy o nich na, co najmniej, 3 tygodnie :-) zajmując się pracą, chodzeniem do teatru, na Czarne Protesty, po górach itd. 
W ferworze walki te 3 tygodnie, albo i więcej, miną jak z bicza trzasł. 
I można już wznosić tradycyjny toast: Na pohybel wrogom kobiet!

Jeżeli ktoś ma ochotę to do pierwszego natawu - tego pierwszy raz zlanego do ciemnej butelki, może dodać:
-  wanilię, cynamon, goździki - pigwówka zimowa

-  miód, rum, skórkę pomarańczową - pigwówka gwiazdkowa
 

Życzę wesołego eksperymentowania :-)

Margita

poniedziałek, 2 października 2017

Kochajcie ludzi....Niezborność nożno-uszna...

Kochajcie ludzi takich jakimi są... Innych nie ma....

To prawda, że Martusia źle wyczytała i zaciągnęła mnie do Księgarni Hiszpańskiej na koncert fado który fadem wcale nie był bo być nie miał.
Jak krowie na rowie stało napisane "Concierto Rumba Española y Latino"
Czy ktoś tu widzi słowo fado???
Ale nic to - wieczór wolny, świadomość faktów żadna... Idę...

W kawiarni miło, kawa i piwo Czarny Anioł niczego sobie, grajek przygotowujący się do występu ładniutki z miłym uśmiechem...
Nic nie zapowiada katastrofy...

Zebrała się dość spora grupka fanów "fado" w wieku różnym...

Młody człowiek z instrumentem uroczo-łamaną-polszczyzną zapowiada swój występ. Nie powiem - dwa pierwsze utwory, zupełnie nie znane ani mnie ani Marusi, wygrał zupełnie sprawnie... Choć nie miało to nic wspólnego
z oczekiwanym przez nas (zupełnie nieuprawnienie) fado.

Trzeci kawałek już znałyśmy i... gra młodego Hiszpana zaczęła zaliczać ewidentne wpadki. Już to nie ta struna, już to nie to tempo...No i gdzież to fado ;-).
Po przerwie chłopak zaczął śpiewać i przytupywać w nożne tamburyno-bębenek i... Zaczęło się... Noga swoje, rytm utworu swoje a gardło barda wypuszcza koguta za kogutem... 
Martusia zaczęła rytmicznie dusić się ze śmiechu nie mogąc trafić w żaden takt.
Ja popijałam piwo mając nadzieję, że podwyższenie zawartości alkoholu we krwi stępi moje ucho. Zdecydowanie niefadowa Viva Espana i temu podobne, wszystkim znane, kawałki brzmiały jak u kochającej, tolerancyjnej cioci na bardzo rodzinnych imieninach...

Całe szczęście, że wstęp kosztował tylko/aż dychę...

Starsi słuchacze szybko dali nogę natomiast młodzież w pełni akceptowała hiszpańskiego grajka... No ładniutki... Ale żeby aż tak???
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę ale... Po co tak się męczyć!
Angielskie stlenienie i rzut oka do neta:
Artista: Daniel Maciá
Zapraszamy na koncert naszego najwierniejszego uczestnika wtorkowych Spanish Meetings, Daniela Macia. Chłopak z gitarą. Nie przegapcie!
Datek dla artysty: 10 zł
Les invitamos al concierto de rumba española donde el guitarrista español Daniel Maciá, tocara algunas rumbas tributo a Paco de Lucia, y hará versiones de canciones populares en Español.
Colaboración con el artista: Solo 10 PLN



O tempora o mores...  Jak się okazało dałyśmy "datek" a grajek był "artystą"...
Do londyńskiego metra by go nie zakwalifikowali :-)

Ale daję plusa... Spotkałyśmy się z Martusią i masaż przepony był...
Adios muchacho....


Margita
źródełka:
https://www.facebook.com/events/103869273639571/?acontext=%7B%22ref%22%3A%223%22%2C%22ref_newsfeed_story_type%22%3A%22regular%22%2C%22action_history%22%3A%22null%22%7D

czwartek, 31 sierpnia 2017

Nieuporządkowany ranking kibli... Człowieku nie irytuj się...

I tak znalazłyśmy się w Miedziance na Festiwalu reportażu - Miedzianka Fest.
O tym jednak w następnym poście :-)...

Ad cuprum...
Jedziemy sobie (ku naszemu niepomiernemu zdumieniu) czyściutkim, nowiutkim pociągiem z Wrocka do Janowic Wielkich. Siedzimy, gadamy, oglądamy ludzi przechodzących mimo. Gawędzimy z niezwykle, POWTARZAM, niezwykle miłym
i uprzejmym konduktorem. Ja korzystam ze zautomatyzowanego pociągowego kibla, który jest czyściutki z papierem i bieżąca wodą (więc o czym tu pisać ;-).

Bożenko, mówię, do toalety idź - kobiety w naszym wieku powinny sikać wtedy gdy jest taka możliwość a nie wtedy gdy się chce... Wtedy może nie być możliwości... I takie tam. Bożenka odmawia, z uporem godnym lepszej sprawy, twierdząc, że ona na dworcu w Janowicach...
Hmmm - ryzykuje kobita ale dorosłą jest.
Miętki głos w głośnikach oznajmia, że Janowice tuż, tuż. Wysiadamy na nowiutki peronik ze świetlnymi tablicami, wypukłymi guzkami przy krawędzi peronu, ławeczkami...
No miodzionio.

Bożenka dziarsko gna w kierunku dworca... znaczy kibla a tu... zaskoczka?
Standardowo obliszajowany dworzec z zamkniętymi, na głucho dźwierzami szybciutko sprowadził ją do małodworcowej rzeczywistości.
A pęcherz ciśnie!
Vis a vis dworca przycupnął kiosk ze wszystkim więc pytamy pani gdzie tu najbliższa toaleta jakaś... Mina pani... BEZCENNA!
W końcu zasugerowała wizytę w restauracji. Idziemy! jednakowoż rano jest i knajpa zakluczona. 
A pęcherz ciśnie!
Nic to - do Miedzianki droga przez las prowadzi, więc stare turystki sobie poradzą :-)







 Z pustymi już pęcherzami, rączo gnamy ku Browarowi Miedzianka, gdzie pierwsze ze spotkań Festiwalu ma się rozpocząć. Ludków jeszcze mało, więc siadamy w spokoju i uzupełniamy stracone co dopiero płyny ustrojowe. 
Wokół koronowane głowy polskiego reportażu. Z tym wymieniamy ukłony (znamy się z wielu spotkań) z tamtym uśmiechy (j.w.) z jedną panią chwilę rozmawiamy...Czas się przędzie... Pęcherz się wypełnia...

Tu już żartów nie ma - przed nami wycieczka po znikniętej Miedziance. 

Telefon w garść i... jak miło :-) I ten ślicznie wkomponowany szlaczek z miedzianych kółek










 
















Jednak nie to było warte uwiecznienia, oj nie :-)
Na drzwiach kabiny wsiała sobie taka oto informacja:


Cudne podsumowanie początku miedziankowej przygody... Człowieku - nie irytuj się :-D                                                                                                       
                                                                                                     Margita
 
źródełka: http://www.rynek-kolejowy.pl
http://mapio.net


wtorek, 29 sierpnia 2017

Uroda życia... Poczet mord...

  No to mamy... niepolityczny zupełnie poczet królów.
I nie są to wymyci, utrefieni, godni podziwu matejkowscy władcy.


Większość, to odarta z fałszywego dostojeństwa, ściągnięta
z piedestałów zgraja watażków o wrednych charakterach; Drapieżnych i sadystycznych. 

Fakt faktem, że dobrzy ludzie (w każdej epoce) nie docierają do tronu czy innej władzy. A jeżeli nawet to na krótko. Albo ich usuwa, w sposób raczej krwawy, taki czy inny bardziej niegodziwy kontrkandydat, albo sam fakt władzy i tronowania tak ich deprawuje, że stają się występni, krwiożerczy i zachłanni.

Waldemar Świerzy pokazał naszych suwerenów (chłe, chłe) bez zbędnych ozdobników i "szlachetnego" retuszu mord...
Wystawę ubarwia dodatkowo rys biograficzny każdej koronowanej (tym czy innym) głowy. A rys ów jak i konterfekt wcale nie jest bogoojczyźnianopatriotyczny! 

Wręcz przeciwnie...
Korybuciątko




Choćby Korybuciątko takie Wiśniowieckie co to padło martwe z przeżarcia....




Jan 3




Albo jego wysokość Jan, któren zszedł był od francuskiej choroby co go nią Marysieńka luba obdarowała....


Chrobry Bolek
 Chrobry Bolek (chrześcijanin ponoć a na dodatek patron mojego liceum) był trigamistą.
Żony miał 3 i z żadną rozwodu. Gdy,
w końcu został wdowcem po ostatniej,

spodobała mu się siostra Jarosława Mądrego (jeden taki w historii był). 
Ów mu jej nie dał więc Bolek, po zdobyciu Kijowa, Przedsławę pojmał, zgwałcił i oddał swoim żołdakom. Ciekawe czemu nie wydymał Jarosława, w końcu to 
z nim był skłócony.
Trochę to obciach nadawać imię takiego facia szkole. Że takie czasy były? 
Że mógł? Że, w końcu, był królem? Hmmm.... To trochę tak, jakby patronem placówki oświaty został...ja wiem...ten pisowski poseł co żonę bił... Może i bił 
ale dobrym posłem był? I, w końcu, to TYLKO kobita...
A, wracając do Chrobrego i jego słupów na Odrze i innych zasług... Zastanawiam się do którego momentu człeka takiego historia uznaje jeszcze godnym a od którego już nie???

Wstydliwy Bolek
Na odmianę Bolek Wstydliwy (król i wstydliwy???) poślubił był Kingę (świętą) i od początku ślubowali się nie bzykać (jak tu dynastię przedłużyć????). Ale może i dobrze bo rzeczona Kinga ponadto przysięgę brudu złożyła więc...

Kolejna głowa państwa (sprawdźcie sobie na wystawie która ;-), dopingowana przez naród, zwalczała różnymi metodami impotencję. jedną z metod był udział w... 20 mszach dziennie! Toż był potem tak umordowany, że już żadne bzykanie nie wchodziło w grę raczej!

 
 Co do Jadwigi to, w odróżnieniu od matejkowskiej - takiej jakiejś niesympatycznej i niepięknej... jakoś artyście serce zmiękło ;-)
sami zresztą popatrzcie...

Byłoby fajnie gdyby ten nowy PKP (Poczet Królów Polskich) wszedł do kanonu. Świerzy, 
z właściwym sobie poczuciem humoru pokazuje, że władca nie władca, człowiekiem był/jest, 
z lepszej lub gorszej krwi, mniej lub bardziej prawidłowych kości, mądrzejszym albo głupszym, z mniej lub bardziej brudnym sumieniem... Żadnym tam ideałem czystym, żadnym pierwiastkiem boskim nie obdarzonym, tylko taką czy inną mordą... 

Biegnijcie szybko do pałacu Spätgenów, bo intuicja mi mówi, że to PKP może niedługo trafić na półkę....

Margita
źródełka:
katalog wystawy Świerzy kontra Matejko 

środa, 9 sierpnia 2017

Z mojej półki z filmami...Nowe horyzonty 2017...Jak nie zostałam świętą...

Nowe Horyzonty 2017 w pełni. 
Na pierwszy ogień poszła "Jeannette. Dzieciństwo Joanny D’Arc"...
Film opisywany jako "szalony musical", "zabawa konwencjami" itd... Właściwie już to powinno wzmóc moją czujność ale w końcu to Nowe Horyzonty - no nie ?!
Do nikogo pretensji nie mam - sama wybierałam (gorzej z M.) więc mam co chciałam :-)
Dostałyśmy coś w rodzaju amatorskiego teatrzyku szkolnego wystawiającego jasełka przy pomocy pani od śpiewu i pani od WF. Generalnie - żenada.
Dłużyzny religijnych dialogów i monologów, eklektyczna ale mało ciekawa muzyka, płaskie jak stół dowcipy i gagi np. rozdwojona zakonnica/e wywijająca/e nogami w czarnych pończochach, czy moszująca/e wraz z tytułową, 8-letnią Joanną. Wszystko razem i każde z osobna słabe. Na widowni słychać było pojedyncze śmiechy a ja pytałam sama siebie - naprawdę??? To wydało Wam się śmieszne??? Serio???

Nijak temu filmowi do...choćby do takiej perełki jak Żywot Briana - jednego
z moich ulubionych pastiszów o tematyce religijnej (dziś mocno ryzykownej).
Ale, w końcu, Monty to mistrz nad mistrze... ech...

Nic to... przetrwawszy męczeńsko pierwsze 40 minut (film trwa 115 minut) postanowiłyśmy, że jednak tym razem nie zostaniemy świętymi i porzuciłyśmy Joannę i jej pokręcone dzieciństwo udając się na spóźnione śniadanie.

Margita