poniedziałek, 27 lipca 2020

Czechy w dzień i w nocy... Za trzecią chałupą w lewo...


 
No i stało się... Po mrokach koronawirusowego odizolowania granica czeska znów za nami. Gnamy do naszego kamarada Franty, który w grudniu miał samochodowy wypadek i dopiero parę dni temu wypuścili go ze szpitala. Pozostawiamy za sobą Harrachov, Korenov, dwa 'okruhy" Pragi na których niezmiennie trwają prace remontowe motające nas raz na ta raz na tamtą stronę lustra. Suchomasty, Borek i docieramy do żelkovickiego, frankowego płotu za którym czeka gościnna chata. 
Franek już cały i zdrowy, choć jeszcze odczuwający skutki kolizji. Jedyne co nie ucierpiało to frankowy język, więc pogaduchom i opowieściom nie ma końca.  
Wieczorem wpada Patryk, przyszywany syn i przyjaciel Franty i jedziemy na Borek do kultowego, miejscowego Klubu.
Obrázek  











Skręt za trzecią chałupą w podwórko, później wedle pniaczków, przysłowiowe trzy stuknięcia w słupek i żona Radka otwiera kłódkę, wpuszczając nas do środka, gdzie miejscowi już sączą piwo 
i prowadzą niespieszne rozmowy.
Nie mija zbyt dużo czasu gdy Radek przynosi gitarę a kolejny kamarad flet i harmonijkę.
I tak sobie trwa niezobowiązujący "jam session". Zjawia się Fidel - były lokator marnicy (kostnicy) - postać niezwykle malownicza, o której chyba pisałam a jak nie to napiszę. Można tak siedzieć do rana wtapiając się w kąt, gawędząc ze znajomymi i pierwszy raz widzianymi ludźmi i podśpiewując standardy. W końcu to klub muzyczny :-).
I tyle jutr przed nami...
Margita


źródełka:
https://bandzone.cz/fan/klubborek?at=gallery&ii=237949
http://www.muzikus.cz/kluby/klub-borek/#prettyPhoto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)