czwartek, 24 kwietnia 2014

Podróże z ogrodem w tle... Dla dobra ambony...(Milicz2)


 Z przypałacowego parku http://wyjace50.blogspot.com/2014/04/podroze-z-ogrodem-w-tle-lesnicy-jak-sie.html powędrowaliśmy (choć to może za dużo powiedziane) na drugą stronę ulicy do pięknego szachulcowego kościoła. Niestety, czasy teraz niespokojne a i lud, choć w 95,5% katolicki (wg. ISKK), słabo widać przestrzega 7 przykazania, bo kościół, poza czasem przeznaczonym na mszę, zamknięty na głucho, choć to czas Wielkiej Nocy. 
Szkoda bo wnętrze oglądane na fotkach zapowiadało się pięknie ;-(.


Nic to - jak mawiał Mały Rycerz - wycieczkę da się powtórzyć. 
Jednak historia samego kościoła jest, jak wiele na Dolnym Śląsku, bardzo ciekawa:

1 września 1707 roku  pomiędzy królem Szwecji Karolem XII i cesarzem Józefem I Habsburgiem została podpisana "Ugoda altransztadzka". Na jej mocy  katolicki cesarz musiał zwrócić śląskim protestantom 121 kościołów, zakazano ustanawiania katolickich opiekunów dla ewangelickich sierot, zapewniono ewangelikom wolność czynności kościelnych (mszy, chrztów, ślubów, pogrzebów) w obrządku luterańskim oraz wolność wysyłania dzieci do szkół ewangelickich. Zezwolono na wyposażenie "kościołów pokoju" w dzwony i wieże oraz na wybudowanie 6 "kościołów łaski". Za okazaną "łaskę" cesarz Austrii Józef I otrzymał od śląskich protestantów 700 tys. guldenów, komisja cesarska dostała 15,4 tys., a szwedzki negocjator - 20 tys. guldenów. Na tym nie koniec, były jeszcze dodatkowe haracze płacone dworowi wiedeńskiemu za zezwolenie na budowę kościoła przez poszczególne gminy ewangelickie, np. ta w Miliczu musiała zapłacić ok. 10 tys. guldenów.
Rozpoczęto budowę szachulcowej świątyni na planie krzyża greckiego, którą w dużej części sfinansowała rodzina hrabiów Maltzan, którzy od roku 1590 władali Miliczem. Wewnątrz świątyni znajdują się trzy piętra drewnianych empor(balkonów), dzięki czemu kościół mógł pomieścić około 2000 osób. Wieża kościoła początkowo miała około 59 metrów, ale w obawie przed runięciem została w 1789 r. skrócona o 10 m.  Na wieży znajdują się trzy dzwony ufundowane przez rodzinę hr. Maltzan na początku XX wieku. Do końca wojny kościół pod wezwaniem Świętego Krzyża był luterański.

Chichotem historii było powojenne przejęcie go przez parafię katolicką i przekształcenie w kościół rzymsko-katolicki pod wezwaniem Świętego Andrzeja Boboli.

Zabytkowa ambona i chrzcielnica
jeszcze w Miliczu
na przedwojennej fotografii
Niestety nie uchroniło to kościoła przed wewnętrzną "grabieżą".
Mała, prowincjonalna, milicka parafia dostała we władanie również wyposażenie kościoła wraz z tak cennymi, zabytkowymi arcydziełami jak:  pochodzący z 1720r. odlany z brązu żyrandol   autorstwa G. A. Miehla i bogato zdobiona ambona wraz z barokową chrzcielnicą.


 W tym samym, powojennym czasie, poznańska katedra podnosiła się z powojennych zniszczeń i jej emisariusze ściągali z "poniemieckich" kościołów (choć w większości nawróconych już na "prawdziwą" wiarę) co cenniejsze elementy wyposażenia:
-
ołtarz główny katedry to przywieziony z kościoła parafialnego w Górze Śląskiej  wspaniały późnogotycki (ukończony w 1512 r.) poliptyk z dwiema parami skrzydeł;

Ta sama ambona
już w Poznaniu
- stalle z początku XV w., trafiły do katedry ze Zgorzelca;
Chrzcielnica
już w Poznaniu
- w 1956 roku z milickiego kościoła "pozyskano" właśnie to co było w nim

najcenniejsze: żyrandol, chrzcielnicę i ambonę (ponoć przez

lud miejscowy... hmm... napływowy ze wschodu... katolicki... dewastowaną... jako poniemiecką). Może i dobrze się wtedy stało i być może uchroniło to zabytki przed zagładą... ale... czasy niepewne dawno minęły i czas by się rozliczyć z maluczkimi. 

Ołtarz z Góry Śląskiej
w poznańskiej katedrze
Stalle ze Zgorzelca w katedrze poznańskiej
Poznańscy wierni są przekonani o tym, że cacka te zostały przez katedrę zakupione.Hmmm, żadne dostępne mi źródło tego nie potwierdza.. Wyglądało to pewnie tak: wyższy stopniem duchowny z wielkiego Poznania "uprzejmie" zapytał  niższego stopniem duchownego z małego Milicza czy przekaże "upatrzoną" ambonę, żyrandol i chrzcielnicę  z poniemieckiego kościoła do, zdewastowanej przez Niemców Katedry Poznańskiej. To miał się proboszczunio

nie zgodzić? Jasne, że się zgodził! (choć prawa nie miał, bo jakby nie swoje dawał wszak to majątek innego kościoła był  a 7. "nie kradnij"). No cóż - jak Kalemu zdemolować kościół to źle ale jak Kali zdemolować to dobrze.

ambona z Postolina w milickim kościele
Całe szczęście 33-głosowych organów 1 1718 roku nie wymontowano.

Został więc sobie milicki kościół bez ambony. I cóż robi proboszcz? Wzorem poznańskim (wszak przykład idzie z góry) wypuścił swoich emisariuszy i znalazł w niedalekim malusieńkim Postolinie kościół (poniemiecki, a jakże) z zupełnie niezłą amboną. I tak ambona z postolińskiego kościółka trafiła do Milicza.



milicki kościół przed...


milicki kościół po...




I tak to większa ryba zżera mniejszą , bez względu na to z jakiego jest stawu...

Margita



A o kolejce... w następnym odcinku...

źródełka:
commons.wikimedia.org

fotopolska.eu
kociegory.com
www.kosciolydrewniane.pl
www.naszlaku.com
www.golowersilesia.pl
http://www.przewodnik-katolicki.pl/?page=nr&nr=398&cat=61&art=16825
http://www.postolin.pl/index.php/cmentarz-parafialny
www.dokumentyslaska.pl
www.klub.senior.pl

www.mmpoznan.pl


 

1 komentarz:

  1. Wow, fantastic blog layout! How long have you been blogging for?
    you made blogging look easy. The overall look of your site
    is fantastic, let alone the content!

    Here is my blog - accident at work guest post

    OdpowiedzUsuń

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)