poniedziałek, 12 października 2015

Z mojej półki z książkami... Terapia...

"(...) Dużo później, już jako nastolatek, chodziłem do Klubu Młodzieży Katolickiej, ponieważ Maureen Kavanagh była katoliczką i jego członkinią; i czasem dawałem się zatrzymać albo zaciągnąć na jakieś wieczorne niedzielne nabożeństwo, odmawianie różańca w domu parafialnym albo coś, co nazywało się Adoracja, w kościele obok. Dziwaczny obrządek z mnóstwem łacińskich śpiewów, obłokami kadzidła i księdzem za ołtarzem, podnoszącym do góry złoty przedmiot, który wyglądał jak trofeum piłkarskie. Zawsze czułem się w tych wypadkach zakłopotany-nie wiedziałem kiedy mam siadać, wstawać i klękać. Nigdy mnie nie kusiło, żeby przejść na katolicyzm, chociaż Maureen czasami o tym tęsknie napomykała. Za dużo mówiło się w jej religii o grzechu. Większość rzeczy, które chciałem robić z Maureen, a ona ze mną, okazywała się zabroniona, ponieważ była grzeszna.(...)"

David Lodge to moje niedawne odkrycie. Terapia jest kolejną jego książką, w której, tak lubiany przeze mnie, angielski humor wywołuje śmiech i refleksję jednocześnie. Zwłaszcza, że temat dotyczy... nas 50+ ;-) a konkretnie bólu w kolanie. Że powyższy fragment nic o  bólu nie mówi? Hmm... kolano jest tylko jednym z problemów głównego bohatera i pretekstem do... Oj nie będę Wam streszczać :-). Książka w sam raz na jesień... nie tylko życia ;-).

Margita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)