poniedziałek, 3 lutego 2014

Nieuporządkowany ranking kibli... To co najważniejsze...

"Zapraszamy do restauracji, kawa, toaleta, WC+papier toaletowy, woda, mydło" taki oto szyld wisi sobie w ogródku przed jedną z knajp na lwowskim rynku. Jednym słowem - pełny wypas na ukraińską modłę. Raduje się serce, raduje się dusza, że choć nie tak dawno na takie luksusy nie można było liczyć w zbyt wielu lokalach w PRL to teraz idzie ku lepszemu. Nie przypominam sobie jednak aby reklama obecności papieru, wody i mydła kiedykolwiek wisiała na szyldzie! No może dlatego, że papieru na 100% było brak, mydła na 90% (a jeżeli już to obsiorbana resztka kostki, której dotknięcie to sport ekstremalny), woda z reguły ciekła, pod warunkiem obecności kurka... Czyli nie było czego reklamować ;-).
Ech... takie czasy. 
Ale żeby nie było, nauczona doświadczeniem (w końcu "manie" 50+ do czegoś zobowiązuje) zawsze (czy to Wilno, Praga, Paryż czy Nowy Jork) mam w torebce to co najważniejsze - kawałek papieru toaletowego i "mokre" chusteczki. Nigdy nic nie wiadomo... 
Margita

fotka: Margita Wiercipięta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)