czwartek, 13 lutego 2014

Uroda życia... Walentynkowy przekładaniec...

Dwa razy w tygodniu jeżdżę sobie do pracy autobusem linii 128. Stojąc na przystanku widzę niezmiennie taką scenę : podjeżdża auto (marka nieistotna - i tak nie rozróżniam) od strony kierowcy wysiada mężczyzna od strony pasażera kobieta. Mężczyzna wyjmuje z bagażnika plecak, przytula i całuje kobietę i odchodzi. Kobita przesiada się na miejsce kierowcy i odjeżdża. 

Za każdym razem zastanawiam się jaka jest historia przed i po przystankowej zamianie. Dlaczego, na początku drogi kobitka nie zajmuje miejsca kierowcy a facet pasażera? Może on jedzie od siebie z domu i zabiera ją po drodze? Może wcale nie startują z tego samego miejsca? Może jedynie czas podróży do czasu zamiany jest ich jedynym wspólnym czasem? Może to przekładanie miejsc stwarza kruche i krótkie poczucie bliskości? A może On nie chce oddać jej kierownicy jeżeli nie musi, a odwozić się jej do pracy nie chce, więc prowadzi dopóki może a później, dając jej odrobinę czułości i kierownicę, niechętnie się oddala... Może, może, może... Jedna, powtarzająca się sytuacja a tyle możliwości. 
W walentynki pewnie znowu ich zobaczę, więc życzę im aby ten samochodowy przekładaniec był objawem czułości, miłości i bliskości - takiej o jakiej marzą.

Margita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czy Twój komentarz przejdzie przez filtry:
1. Prawdy (czy to co chcesz napisać jest zgodne z prawdą?)
2. Dobra (czy to co chcesz napisać jest dla mnie dobre?)
3. Pożyteczności (czy to co chcesz napisać jest dla mnie pożyteczne?)
Jeżeli tak - pisz :-)